Wyjazdowe perypetie i wspomnienia :) Wędrówka przez życie...
Z żalem i ciężkim sercem rozstawałam się z przepięknym Łagowem, gdzie spędziłam razem z narzeczonym dwutygodniowy urlop. Jak trudno powrócić do szarej rzeczywistości, która już za chwilę ponownie stanie się wypełniona licznymi obowiązkami i stresem związanym z pracą. Tę wyprawę można uznać za wyjątkową z wielu względów. Już sam jej początek był niezapomniany, a przy tym, śmiem twierdzić, mógł się przytrafić tylko nam. Bo czyż ktokolwiek inny byłby tak „zdolny”, żeby zajechać nie do tej miejscowości, do której się zmierzało, tylko zupełnie innej - wprawdzie o tej samej nazwie i leżącej w obrębie tego samego województwa, ale jednak nie mającej nic wspólnego z jeziorami :)? Mało tego, my na dodatek trasę, którą pokonuje się mniej więcej w cztery godziny, przebyliśmy jedynie w… siedem :D!! Nie pytajcie, jak to możliwe. Po prostu trzeba być nami :D. Takie są skutki, gdy daje mi się do ręki mapę, która jest dla mnie czarną magią (...) Zobacz cały wpis na blogu » |