Księżycowa pomarańcza. Błądząc po niebie
Popatrz miła przyniosłem ci księżycową pomarańczę tak dostojnie leży na mojej dłoni niczym perła w łonie ostrygi. Nocą przy blasku księżyca ukradłem ją z ogrodu słońca, gdy właścicielka drzewka usnęła wtulona w swe złociste szaty. Już nie jest to słoneczny owoc, bo skradłem ci go gdy spałaś. Takie magiczne pomarańcze kradnie się dziewczętom tylko raz. Do końca mojego szarego życia będziesz już moim słońcem, a ja na zawsze zostałem księżycowym złodziejem. Roman Pier. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Czasami widuję Cię. Błądząc po niebie
Czasami widuję cię w mej pamięci, jak zwykle jesteś niezapomniana, i tylko budzę się w środku nocy ze strachem na ustach bojąc się ile ciebie już dawno przepadła w mej niepamięci ? Wciąż zauważam okruch twego piękna w twarzach innych kobiet, ale u żadnej z nich nie znalazłem choćby iskierki twego uśmiechu lub pyłku zadumy, która gościła na twym obliczu chwilę przed pytaniem które chciałaś mi zadać, a które miało w swym wydźwięku być tak mądre i wysublimowane, by zbić mnie z pantałyku. Tkwię w jakiejś dziwnej abstrakcji między życiem a tobą. Odkąd ciebie nie ma przymnie nie namalowałem żadnego obrazu, a dni i ludzie mijają obok mnie nie wnikając w moją pamięć. Mozolnie chwila za chwilą buduję w samotności swą osobistą, milczącą bańkę trwania. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Wspomnieniem ust złączonych. Błądząc po niebie
Wspomnieniem ust złączonych całowałem cię z otwartymi oczyma, by nie uronić piękna twego choćby najmniejszej chwili. Pieszczot twych słodycz niewinną wysiłkiem marzeń przymuszam do ciągłego trwania. Zabrałaś blask innym kobietą, zjawionym w śnie twarzą i wszystkim nieznanym dziewczętom, by zastąpić wspomnieniem i pragnieniem miejsce spotkania snu mego. Wsłuchany w ciszę widzę twe nieumiejętnie do pocałunku rozchylone usta i wysiłkiem marzeń tą chwilę przymuszam do ciągłego trwania. Westchnień rozkosznych trudne wspomnienia i moich klęsk czeluści w sieć snu chwytam zamykając dziwnie nieznośnie w wyśnionej pamięci głębi. Rankiem senne marzenia słabną w pokarze niczym nocy błędne motyle zabijane przez bezlitosny płomień dnia świecy, i ty dogasasz w mej niepamięci niczym życia spóźniony wieczór grudniowy. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |