Niech się dzieje! Niech się dzieje!
Nawet nie mam za bardzo czasu by zjeść czy skorzystać z ubikacji a co dopiero pisać bloga. Co mnie natchnęło by zajmować się powieściopisarstwem? Chyba moje pokręcone życie i Australiczyk . Tak go będę nazywać. Poznaliśmy się dość nieoczekiwanie. Bynajmiej ja niczego i nikogo nie oczekiwałam. Lizałam rany po wcześniej nieudanym związku z Komandosem. Ten związek trwał rok i zakończył go definitywnie Komandos a raczej jego impotencja. Nie blefuję. Dzieli nas całe pokolenie i jest 17 lat starszy. Pomimo nie żywię urazy a raczej jestem mu w stanie podziękować za to, że pomógł mi się wyrwać z małżeństwa (było koszmarne) a zwłaszcza za to, że odszedł. Naprawdę! Byłam bardzo zakochana więc nie wiem czy będąc z Komandosem poznałabym Australiczyka. Ale zacznijmy od początku. Moje małżeństwo było fikcją. Mąż - maminsynek, teść - pantoflarz i teściowa - tyran. To ona dzierżyła pałę (...) Zobacz cały wpis na blogu » |