Joanna Z księgi innych ludzi...
Skończyłam przed chwilą jedną z moich najukochańszych książek. Tak jak za starych dobrych czasów popłakałam się przy zakończeniu. Ogarnęło mnie takie specyficzne radosne uczucie, przywodzące na myśl chwilę kiedy w wieku 10 lat czytałam ją z latarką pod kołdrą, żeby mama nie zorientowała się, że o tak późnej porze jeszcze nie śpię. Czułam się wtedy taka przebiegła i miałam tyle radości, kiedy mama następnego dnia pytała "dlaczego masz takie podkrążone oczy, nie wyspałaś się?", a ja mówiłam z głupiutkim uśmiechem zdradzającym całą konspirację "nie mamo, spałam bardzo dobrze". I wtedy mama z udawanym niezadowoleniem groziła "ja ci dam szlaban na książki, dziecko". To był nasz rytuał. Pamiętam kiedyś powiedziała tacie, że cieszy się, że jej dziecko ma choć trochę więcej rozsądku niż ona, bo ona nie dość, że całe noce czytała pod kordłą, to jeszcze zamiast latarki miała świeczkę. Ha, na to to nawet ja bym nie wpadła ^^ Na początku jej w to nie wierzyłam, ale później mi (...) Zobacz cały wpis na blogu » |