Przyjaźń? To chyba nie dla mnie.. cz 3 W pogoni za lepszym jutrem ^^
Skończyłam na Pamci :) Lecąc dalej.. Na roku dziekańskim chodziam do egzaminatorki maturalnej z biologii, żeby poprawić wynik z matury z biologii. Złapałam z Panią Anią kontakt też na stopie prywatnej. Czasem coś do siebie pisałyśmy, widziałyśmy się na kawie, byłyśmy razem w twatrze, na zakupach i wgle. Czas pandemii bardzo to rozjechał i potem już co raz rzadziej. Teraz to chyba z rok jej nie widziałam :( SMS to wymiana życzeń na Święta.. Także tyle było ze znajomości.. Nie dziwię się, ona ma swoją rodzinę, męża, dzieci, prowadzi kursy przygotowawcze, ma swoją stronę z korepetycjami, rozwija się i nie ma czasu mieć taką mnie. Nadmienię, że jest między nami różnica wieku.. Chociaż podejrzewam, że gdybym zaproponowała kawę to byśmy się spotkały raz na rok ;p Kolejna osoba, która uczestniczy (nadal a nie tak jak ww. Ania) to Inna (tak, dobrze napisałam imię), pochodzi z zagranicy stąd inna pisownia i nietuzinkowe imię. Również jest (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Przyjaźń? To chyba nie dla mnie.. cz 2 W pogoni za lepszym jutrem ^^
No więc.. Z Sylwią nie było nam po drodze. Widziałyśmy sie gdzieś na wykłądzie i tyle. Od pierwszego dnia zajęć z biofizyki trzymałam się z Magdą. Randomowa laska, która po prostu usiadła koło mnie przy stole laboratoryjnym. Spytałam czy lubi fizykę, odpowieadziała, że nie, ale ją umie. Odetchnęłam z ulgą, bo miałam z nią być w parze a nie chciałam robić czegoś za kogoś. Studiowałam dwa lata po czym wzięłam roczny urlop dziekański. Generalnie miałam jakiś przelotny kontakt w trakcie studiów, ale to tylko pitu pitu na korytarzu. Na kawie byłam tylko z Magdą, do czasu.. Aż "zabujała się" (bo inaczej tego się nie da nazwać) w gościu z innej grupy, który wgle był w innej ekipie. Nie trudno sie domyślić, że to nie wyszło. Gdy ta ekipa ją akceptowała i zapraszali ją na popijawy to się z nimi trzymała, gdy on ranił jej serce albo jej nie zaprosili na imprezę to wracała do mnie i tak w kółko. W momencie gdy zaczęłam dziekankę to uciął mi się kontakt ze wszystkimi ludzmi z bt. Ch (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Przyjaźń? To chyba nie dla mnie.. cz 1 W pogoni za lepszym jutrem ^^
Pamiętnikowe wypociny z emocjami .. Ciężko jest mi utrzymać jakąś znajomość tak długodystansowo.. Moja mama mi mówiła wielokrotie, że to dlatego, że jestem krótko w jednym miejscu.. Trochę prawda, ale innym się chyba udaje mieć znajomość na odległość... Od początku.. Nie sposób się domyślić, że z przedszkola nie mam żandej "przyjaźni" ani koleżanki ani nie utrzymuję z NIKIM kontaktu.. Podobnie jest z ludzmi z podstawówki.. Marzyłam o tym by zmienić otoczenie, bo przedszkole i szkoła podstawowa to była droga usłana płaczem.. Nawiążę do tego w innym wpisie.. Mimo, że rodzice dawali mi ogromne wsparcie i pomagali w tych sytuacjach to często nie było lekko.. Moja najbliższa koleżanka poszła do innego gimnazjum niż ja. Ja poszłam po za rejon, chciałam iść do lepszej szkoły i tak też się stało. Więc nowa szkoła i nowe znajomości.. W gimnazjum miałam znikomy kontakt (na palcach policzyć) i ilość spotkań ze "znajomymi" z podsta (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
złość czy smutek? sama nie wiem.. W pogoni za lepszym jutrem ^^
Dodałam kategorię o emocjach.. Miałam na nią jakiś plan. Potem ją usunęłam, bo w sumie zastanawiałam się po co ja to stworzyłam. Kompletnie zapomniałam jaki miałam pomysł, aż do dziś.. Już wiem. Więc zakładam ją jeszcze raz, chociaż o trochę innej nazwie (wtedy "regulacja emocji"). Mam doła.. Najpierw czułam dziwne poddenerwowanie, potem poszło w kryzys.. Do tego stopnia, że postanowiłam nie jechać na egzamin do Łodzi. Mówię o tym mojemu R a okazuje się, że przecież pokój juz opłacony -.- ja takie ŁOOOT? Przecież miała być możliwość odwołania rezerwacji za darmo, ale kuwa nie w tej opcji -.- Poszliśmy na łyżwy. Tak, ja z takim parszywym nastrojem. Po drodze przekonywał mnie, że na pewno sobie poradzę i że jedziemy w lutym zdać. Ja raczej jadę zobaczyć jak to wygląda, bo jestem przekonana, że nie zdam :( Wróciliśmy. Teraz jest to bardziej smutek, żal, bezradność.. Zła jestem na siebie ogólnie, że dokonałam w swoim (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Tak się zaczęło nadzieja
Czemu blog? Bo potrzebuję terapii. To dlaczego nie pójdę na terapie do specjalisty? Bo kiedyś byłam,zarzywałam przez rok porochy i niewiele pomogły. Kiedyś pisałam pamiętniki i to pomagało,więc spróbuje jeszcze raz,jeżeli masz ochotę zostań i czytaj oraz komętuj moje pokręcone życie i myśli. Nie obawiaj się,nie zawsze mam doła :-) Zobacz cały wpis na blogu » |
Samobójstwonie Spinka. Praktyka depresji
Kolejna noc złych snów. W sumie to nic nowego, bo wszystkie możliwe problemy ze snem są wpisane w kłopoty natury emocjonalnej. Organizm znosi to dzielnie, bo ma wspomaganie farmakologiczne, które udrażnia kanały odpowiedzialne za przesyłkę odpowiednich substancji z i do neuroprzekaźników. Chwała zatem wyspecjalizowanym chemikom za leki psychotropowe, w przeciwnym razie do wewnętrznych wstrząsów ego i tkanki subtelnej musiałyby dojść zewnętrzne w postaci elektrowstrząsów, którymi „leczono” delikwentów cierpiących na wahania nastroju, depresję czy chroniczny smutek jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku. A tak, proszę bardzo, nie śpię w ogóle albo bardzo krótko, albo wbijam się w sen godzinami, poświęcając ten czas na rozmyślania o przegranym życiu, straconej miłości, zdradach, cierpieniu wszystkich istnień i szczęściu nielicznych, przeżywających uniesienie (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Smutna Przyjaciółka Spinka. Praktyka depresji
Tak ją nazwałem – Smutna Przyjaciółka. Młodsza siostra tej ostatecznej, czyli Smukłej Przyjaciółki, która przyjdzie kiedyś po każde istnienie. Nieodwołalnie. I choć starsza siostra bywa poważną siłą napędową dla działania młodszej, nie to teraz będzie przedmiotem opowieści. Dlaczego „Smutna Przyjaciółka”? Najkrócej pisząc, dlatego że jest naprawdę smutna. Przynosi smutek, pielęgnuje go, mnoży, aż w pewnym momencie orientujesz się, że nie ma w tobie nic innego, a tylko i wyłącznie coś ciemnego, zamykającego, przygnębiającego. Składowymi smutku są wszystkie negatywne odczucia, które można sobie wyobrazić, ale to nie koniec. Im dłużej trwa stan samotnego przyjmowania tego, co p (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Jest-em Spinka. Praktyka depresji
Skoro tu jesteś, włącz jakąś muzykę. Tę, którą lubisz. Zapal kadzidełko, a jeśli irytują Cię przygotwania, mające na celu tworzenie szczególnej atmosfery, to nie hołduj im po prostu. Skoro tu jesteś, nie jest to przypadek i napisałbym nawet, że się cieszę z naszego spotkania, ale jego powód nakazuje powściągliwość. Skoro tu jesteś, oznacza bowiem, że cierpisz. A to nie powinien być nigdy powód do radości. Jednak oznacza to również, że chcesz zrozumieć lub poczuć, jaki ma sens bezsensowne, dlaczego tak siebie nienawidzisz, czy znajdzie się ktoś, kto mimo wszystko (mimo że jesteś najgorszym z ludzi, a każdy, kto przypuszcza inaczej, nie wie o Tobie nic lub prawie nic) pojawi się przy Tobie, albo zniknie, gdy będzie taka potrzeba, pomilczy lub się odezwie, ale przede wszystkim będzie odrobinę chociaż wiedzieć, w jak ciemnej dupie się znajdujesz i jak trudno wydobyć z niej to sterane cielsko, aby poczuć w sobi (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Mój dzień z długami Moje długi i życie codzienne
Mój dzień ostatnio wygląda tak samo z samego rana wyciszam telefon. Boje się go odebrać tak mam już lęki wszystko przez własną głupotę. Tak jestem zadłużona po uszy w końcu muszę się do tego przyznać. Nie mam z kim szczerze o tym porozmawiać przekonałam się co myślą o takich ludziach moi znajomi zresztą nie tylko oni. W następnych wpisach opisze jak to się u mnie zaczęło, chcę sobie wszystko poukładać i wyjść z tego gówna. Mam nadzieje że ten blog mi w tym pomoże. Zobacz cały wpis na blogu » |
Czerwcowy dzień ucznia. Stolen Stars - porady dotyczące problemów psychicznych
Witam wszystkich (nielicznych), którzy zdecydowali się tu zajrzeć. Teoretycznie, powinnam teraz uczyć się do sprawdzianu z francuskiego (moi rodzice myślą, że to właśnie robię0, ale przyznam szczerzę, że nie mam teraz do tego natchnienia. Byc może wydaje Ci się to dziwne, ale do nauki, wegług mnie, również potrzebna jest inspiracja. Wracając, siedzę teraz przy biurku z nogą na błacie i kubkiem zielonej herbaty obok i naszła mnie teraz ochota na napisanie tego pierwszego wpisu. Tematyką dzisiejszego tekstu bedzię choroba zwana schizofremią. Ostatnio zainteresowałam sie tym... schorzeniem? Nie, to chyba po prostu inny sposów bycia, według którego żyją osoby chorujące na schizofremię. Nie jestem bardzo rozeznana w temacie, ale muszę się czymś podzielić, chociaż (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Do biegu, gotowi, ... ja rezygnuję porachunkizdepresja
Witaj na moim blogu. Mam nadzieję, że nawet, jeśli trafiłeś/aś tu przypadkiem, nie opuścisz tej strony z pustymi rękoma. Co skłoniło mnie do założenia bloga poświęconego depresji? Otóż od 7 lat choruję na tę grożną i podstępną chorobę. Na samym początku była ona również jedną z przyczyn trwającej u mnie kilka dobrych lat anoreksji, z którą, całe szczęście, już się nie przyjaźnimy. Mam 21 lat. Obecnie jestem studentką filologii angielskiej z francuską i wygrałam z pierwszą w życiu sesją egzaminacyjną, co było dla mnie nie lada wyzwaniem, ponieważ na dwa tygodnie przed jej rozpoczęciem mój nastrój był wyjątkowo obniżony, do tego stopnia, że nie rozumiałam, co czytam patrząc na notatki z zajęć. Prywatną pułapką są dla mnie rozpędzone nawałnice myśli, obaw i wizji niezrealizowanych planów. Z tego powodu mam mało wolnego czasu, a ponieważ ostatnio miałam ochotę zrobić coś pożytecznego dla innych, (zamiast (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Argumentuję się, że jest zblokowany, zblokowany względem mnie. Już mnie nie przytula, nie uśmiecha się do mnie.... nie ma pomiędzy nami tej namiętności.... dosłownie czuję, że tracę coś, coś co chyba tak naprawdę nigdy do mnie nie należało. Bo jak można mieć wiatr, pomyk słońca...coś co powoduję, że się uśmiechamy..... czuję że coś mi umyka, ale również wiem, że nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Jestem, przyglądam się temu i czuję taką cholerną bezsilność. Wiem, że powinnam odejść, skoro nie potrafię nic z tym zrobić, kiedy on nie potrafi nic z tym zrobić....jesteśmy razem ale osobno...Romeo oczekuję ode mnie wszystkiego...zrozumienia.... że on potrzebuje czasu dla siebie, dla znajomych....jest to dla mnie jak najbardziej zrozumiałe ale jak to pogodzić jak on nie ma czasu dla mnie.... cały czas pracuję....dzisiaj dzień wolny....ja buszuje w necie a on przed tv..... nie czuję tego, nie czuję jego.... a nic na siłe nie zrobię, prawda? Nic nigdy się nie na siłe nie zrobi..... opadam, opada (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Po wewnętrznej walce z samą sobą postanowiłam jechać do Romeo. Pragnęłam tak bardzo zrozumieć tą chorą sytuację.... bo skoro on nie napiszę bo nie lubi jak twierdzi, a rozmowy telefoniczne nie przynszą pożądanego efektu, a wręcz doprowadzają do kłótni.... więc trzeba było sie osobiście pofatygować..... jednak i to nie przyniosło żadnego efektu, cały czas twierdzi, że mnie bardzo kocha, że chcę być ze mną juz na zawszę i pomimo, że wie, że mnie krzywdzi nie potrafi tego zrozumieć, a tym bardziej mi tego wyjaśnić.... oznajmiłam jednoznacznie, albo się będzie starał i zaprzestanie głupkowatego zachowania alo ja sie wycofuję.... bo mam wrażenie, że tylko daję a on bierzę i przy tym kręci nosem....obiecał się poprawić i że będzie walczył, hmm.... właśnie dał tego doskonały popis..... 3h temu zadzwonił oznajmiając, że na pół godziny jedzie do siostry i po powrocie do domu do mnie zadzwoni albo się spiszemy i przy tym się rozłączył!!! No no..... ma facet styl!!! No i co.... do tej por (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Czuję się paskudnie. Niczym mała dziewczynka, która bardzo czegoś chcę ale to jest za szybą.... niby wystarczy wejść przez szklane drzwi, wyciągnąć rączkę i z całej siły to chwycić.... niby nic wielkiego, ale to kosztuje dużo - odwaga! Niby dzielną dziewczynką jestem, niby niestraszne mi przeciwieństwa losu, niby...a jednak w tej sytuacji tak dużo....łza za łzą spływa mi po policzku szukałam pocieszenia u Romeo....ale on odparł, że cóż może powiedzieć...prócz tego, że przytula i będzie się za mnie modlił. Uhm... perspektywa cudowna, a ja tak bardzo pragnę by ktoś odgonił ten strach, ten który tak skutecznie paraliżuję mnie przed działaniem Zobacz cały wpis na blogu » |
Na imię mam Słabość.. W ciele, które jest labiryntem...
...choć tak trudno się do tego przyznać.Zresztą, wcale nie trzeba - imię to jest wypisane na mojej twarzy, w każdym geście, w lękliwym spojrzeniu, w kolejnym kieliszku wina, kolejnej misce zjedzonego makaronu, kolejnej garści tabletek na ból istnienia... W zdartej do krwi skórze, wymuszonych wymiotach, w zapomnianych marzeniach i niespełnionych planach. W całym moim istnieniu, tak błędnie interpretowanym przez otoczenie lunatyków. Ponoć jestem jedną z największych optymistek na tej planecie. Może rzeczywiście jestem, skoro nie zwariowałam w tym wszystkim do końca. Jestem uwięziona w labiryncie swoich ograniczeń. Sama sobie wymierzam tą karę za to, że istnieję. Zobacz cały wpis na blogu » |