I'm still standing, czyli walka z własnymi myślami. Między ludźmi, bez cenzury. Myśli jadowite.
Od kilku tygodni przechodzę bardzo trudny czas. Można powiedzieć, że czuję się jak akrobata na linie, przeszłam już spory kawałek, do końca jeszcze daleko i nie ma mowy o powrocie do punktu wyjścia. To jest zmęczenie, niepewność tego co mnie czeka "po drugiej stronie", strach i jakiś nieopisany ból samotności. Stoję na linie wysoko ponad ziemią, nie ma nic, co mogłoby stanowić dla mnie jakiekolwiek wsparcie. Jestem tylko ja, lina i mój wzrok wmierzony w punkt, gdzie moja wędrówka powinna dobiec do końca. Nogi drżą, serce wali i brakuje już sił, a trzeba iść dalej, bo coś niewidzialnego trzyma mnie, abym tylko nie upadła. W oddali słyszę krzyki bliskich "dasz radę" "wszystko będzie dobrze" "musisz walczyć", ale to jest chwila, echo... Potem każdy wraca do swojego życia, a ja dalej balansuję. Oni nie wiedzą jak tu trudno o każdy oddech, o każdy (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Wypłowiały duch i brak mocy:( SzaroburoKolorowo
SKĄD WZIĄĆ MOC???????? Życie,życie...długie szare i do d..y-jak papier toaletowy;/ Kazdy dzień jak codzień,dzieje sie to samo,rutyna pełną gęba-czyzby upragniona stabilizacja??:( Dzieciaki zdrowe na szczęście już,z Diabłem nawet się dogaduje ostatnio,ale wieczorem padam na twarz.Rano zastój,robie wszystko później "NA HURRA",mam przebłyski tego co moge zrobic albo co zrobie i ok 15 łamie mnie spanie-nie wiem o co chodzi.Przed południem myślę-zacznę cwiczyć chodakowską,może doprowadze sie do porzadku,zrobie sernik-niech sobie pojedzą bo to serowe chłopaki,zacznę porzadki świateczne-nie mam mocy. Jeszcze idą te mikołajki.Kasa w sobote a ja chciałam zamówić butcha z dobrego dinozaura ale kurier nie przyjdzie w sb... W ogóle byłam u dentysty i powiedział ze o moje zęby bedzie walka,ze jeszcze rok góra dwa lata i kwalifikowałabym sie do protezy-wiec w pn musze jeszcze iść na zdjecie-50zł a w środe do dentysty.Nie wiem co k (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Popaprańcem hormonalnym być... W ciele, które jest labiryntem...
"Uwielbiam", gdy hormonalne zaburzenia szukają upustu z każdej komórki mojego ciala. Wczoraj - lekka i szczęśliwa - osiągnąwszy błogi spokój i harmonię, wyobrażałam sobie, jak cudownie będzie zostać mamą (o ile mi się uda...), co planuję przyszłym roku lub za dwa lata. Energia mnie rozpierała, a uśmiech nie schodził z japy. Dziś - 2 kilogramy grubsza! - czuję się ociężała, jestem wkurwiona i zachowuję się jak oszołom, rzucając wszem i wobec obelgi i patrząc niechętnie na każdego człowieka, z którym mam do czynienia. Po pracy, gdzie zachowywałam się tak, że autentycznie mi wstyd, wypiłam duuużą kawę i zjadłam ogromne ciacho, a potem zdarłam sobie twarz i ręce, i zasnełam z ranami na skórze i rozmazanym makijażem. Powód frustracji: brak. Nie lubię siebie w takie dni. Ale walczę chociażby o miły wieczór:) Zobacz cały wpis na blogu » |
chandra. Z uniesień - uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Dobrze, że jesteś, bo wczoraj znowu bolało mnie serce, a ciągle nie mam pomysłu na życie. Musisz mi pomóc, bo od szesnastu dni pada deszcz i życie powoli zaczyna mi się rozmywać. Miałem iść do dentysty, ale przybłąkał mi się wiersz o tobie, no i nie mam go z kim zostawić w domu. Dobrze, że jesteś, bo w zeszłym tygodniu „U Fukiera” śmierć znowu pytała o mnie szatniarza. Dzwoniłem dzisiaj do ciebie, ale słuchawka ugryzła mnie w rękę i pewnie ta rana tak szybko się nie zagoi. Musisz mi pomóc, bo jestem zmęczony jak Bóg, który harował przez tydzień – i nie stworzył świata… Zobacz cały wpis na blogu » |
Nie wiem... Moje smęty
...już co robić...czy kiedyś wyjdzie w mojej okolicy słońce...? kusi mnie już by nagiąc dane słowo... Zobacz cały wpis na blogu » |