Spacer.. a raczej chciałabym, by był to spacer Macierzyństwo bez retuszu
Wczoraj miałam kryzys. Kryzys nieradzenia sobie z emocjami, które mną targały. Dodatkowo brak snu dodatkowo podbija stan wkurwu. Jak co niedziela, jedyny wolny dzień mojego męża, pojechaliśmy do pobliskiego parku. Bardzo lubimy to miejsce. Zdarzało się, że córka spała tam po 2-3 godziny w wózku. Pojechali z nami moja mama i teściowie. Jechałam tam pełna nadziei na odpoczynek, w końcu tyle osób, to ponoszą, pobujają wózkiem itp. Nic bardziej mylnego. Byliśmy w parku 2,5 godziny. Córka wytrzymała w wózku bez płaczu całe 10 minut. Potem wrzask taki, że wszystkie oczy na nas. I pewnie te myśli "Dlaczego ta matka jej niewyjmie z tego wózka jak się tak drze"- albo ja wkładam innym ludziom takie myśli, pewnie niekoniecznie je mają. Ja mam za to schizę, że wszyscy tak myślą, że jestem złą matką , bo moje dziecko drze się wniebogłosy. Po 10 minutach wrzasku nie do opanowania, karmienie. Siadam na ławce, córeczka je, gaworzy cieszy się. Ok, super. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |