codziennosc Carpe diem... Panta rhei...
Ja wiem ze jest ciezko, ja wiem ze slodko nie jest, ze tu sie zyje inaczej, ze takie zycie potrafi doprowadzic do szalenstwa. Ale czlowiek potrafi dostosowac sie do kazdej sytuacji, tak jest stworzony i juz. Dzien wyglada tak: rano g. wstaje, wychodzi z psem, idzie do pracy ulice dalej ( bo tu mu najblizej i nawet dobrze placa), potem wstaje ja z Miskiem ( maly ze slowami 'tatus'), robie sniadanie, jemy, maly idze na bajke, ja sprzatam, gotuje obiad, jak zostaje mi czas do jego drzemki to albo sie bawimy, albo idziemy na dwor ( to raczej rzadko, w poblizu ciezko o jakis plac zabaw, przed domem tylko hustawka, bujak i piaskownica, znudzily sie mu juz, a gdzies dalej ja juz po prostu nie daje rady), potem drzemka Miska, w tym czasie wraca g. jest kolo 16-17, maly rzuca sie do drzwi z okrzykiem 'tatus' i wyciaga rece, pies kreci sie wokol nog g. domagajac sie glaskania, 'tatus' mowi ze nie da rady, bo idzie sie myc po pracy, glaska psa i znika w lazience. Ja grzeje obiad ( lub g. sam to robi ), wych (...) Zobacz cały wpis na blogu » |