Hmmm

Wpisy zawierające słowo kluczowe hmmm.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

??? Carpe diem... Panta rhei...

Byl W. Caly weekend, od piatku. Wlasnie niedawno pojechal. Jeszcze pewnie siedzi w pociagu... Bylo... tak jakby to byla codziennosc - spacery, wspolne obiady, sniadania, kolacje... filmy, rozmowy, chwile ciszy, dobry seks... Tak jakby od zawsze tu byl. Jakby nie moglo byc inaczej... Po jego wyjsciu pustka... Cisza, mimo krzykow dzieci. Dziwne. Nie umiem opisac slowami dokladnie jak bylo. Wiem, ze obecnie czuje sie jak zbity pies - sama.   Przed chwileczka stalo sie cos dziwnego. Zadzwonil do mnie moj brat. Poznal W. Pierwszy raz w zyciu powiedzial mi cos takiego, pierwszy raz w zyciu sie wtracil... Boje sie jego slow. Powiedzial, ze czasem tak ma, czasem patrzy na czlowieka i wie, ze cos jest nie tak. I on to cos widzial wczoraj. Widzial tez dzisiaj... ja nie. Powiedzial, ze zle mu z oczu patrzy, ze mam uwazac... Nie wie na co, ale mam uwazac... Nie wiem. Nie rozumiem. (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
hmmmm humana non sunt turpia

Rano ledwo zwlokłem się z łóżka. Pojechałem do UC w nowym miejscu. Rany to był koniec świata.Nawet ( dosłownie ) asfalt tam zwijali. Źle oznakowane drogi , dziura na dziurze i ta paskudna pogoda. W nocy napadało śniegu a dziś jest ciepło i jest WIELKIE  błoto :/ Na dodatek skończył mi się płyn do spryskiwaczy i jechałem po omacku niemal. Koszmar. I pomysleć , że będę tam teraz jeździł częściej. Wrrrrrr........   W pracy ok. 10:30. Rysio chory i osłabiony. Roboty mało.   Po pracy na solarium. Potem gadałem z Rafałem na skype - przez 5h.

Zobacz cały wpis na blogu »
co z Ernim humana non sunt turpia

Jestem zły na Erniego o to , ze wcale się mną nie przejąl i tak jakby nic chce przyjechać. Mam ochotę w ostatniej chwili odwołać przyjazd żeby go ukarać. Zobaczymy co zrobię. Najpierw muszę poczekać czy przyjedzie a potem pomyślę co dalej. Jakoś mnie nie cieszy ten jego przyjazd. Przeszło mi - mam nadzieję , że na stałe.

Zobacz cały wpis na blogu »
hmmm humana non sunt turpia

Nie wiem co każe mi pisać ( uzupełniać ) tego bloga codziennie  , ale skoro zacząłem to i będę kontynuował :) Nawet jak czasem nie ma o czym pisać - w sumie jest to mój pamiętnik .   Dziś w pracy bardzo dużo roboty . Czas minął szybko za to :) Tak mogłoby być przez jakiś czas przynajmniej :) Po pracy w realu na zakupach. znowu wydałem trochę kasy , ale przeciez jeść trzeba. Wieczorkiem udzieliłem się towarzysko - pogadałem z ludźmi na GG :) Misio mój kochany ma dziś doła bo tęskni za mną . Niestety niewiele możemy zrobić w tym kierunku. Za 2 tyg. będzie chciał przyjechać :*   Gra , którą dał mi Paweł jest tak trudna do opanowania ,że mnie to zniechęca . Zniechęcenie z kolei wkórza mnie bo chciałbym coś zrobić - beznadziejna sytuacja ( dramat ) :P Dziś przypomniałem sobie kawałek , który słyszałem ostatnio na dyskotece i BBB mi się spodobał FRAGMA - MEM (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
zlej passy ciag dalszy, czyli... Carpe diem... Panta rhei...

Dzieci juz dawno spia. Do domu weszlismy po 22.00. Wczesniej bylam... no wlasnie. Wszystko zaczelo sie jakis tydzien temu, moze wiecej. G. wstal rano i powiedzial ze boli go kolano... I tak sobie bolalo kilka dni. Zaczelo puchnac z boku. Prosilam, idz do lekarza. Nie. Jedz do szpitala. Nie. To nie. We wtorek ledwo udalo mu sie wrocic autem z pracy. Bol byl juz nie do zniesienia. Kierunek szpital. Poobmacywali, poogladali, dali przeciwbolowe, wsadzili w gips ( mimo ze nie bylo zlamania ani pekniecia, bo tak naprawde nic sobie nie zrobil w ta noge, nie wiadomo czemu... ), kazali przyjechac dzisiaj rano na ortopedie. Pojechal. No i juz nie wrocil. Zrobili rezonans, rozne inne badania. Sciegno albo wiazadlo. Juz nie moze nogi w gore uniesc, nie pracuje tak jak powinno.  Czy tak czy tak... Jutro ma operacje... Kuzwa no. Czy ja bede miala choc chwile spokoju od tego wszystkiego? To kolano jest, noga, nie ma zartow. Potem kilka dni w szpitalu, w kolejnosci kilka miesiecy rehabilitacji, wiem, b (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
hmmmm Carpe diem... Panta rhei...

Kilka rzeczy wydarzylo sie przez te dni. Po pierwsze, Misiek ( niechcacy ) zalal klawiature w laptopie... nie mam kolejnej literki ( tym razem "a" ;] ) wiec musze ja wklejac tak jak "g" i "2" ;]. Super ekstra sie tak pisze. W domu jest co prawda drugi komputer, ale stoi u Miska w pokoju i jak tylko przy nim usiade, maly laduje mi sie na kolana i chce "pisiu abc" :). Wiec z "wygody"( a raczej z braku konsekwencji wobec Miska ;] ), pisze i wklejam ;].  Po drugie - w czwartek dowiedzielismy sie ze w sobote ( czyli wczoraj ) ma zamiar odwiedzic nas jego mama. Tesciowa mam spoko, wiec nie bylo problemu. No w koncu chciala zobaczyc wreszcie wnuka :). Wpadlam wiec na pomysl ( i okazalo sie ze tym rozpetalam burze... ;/ ) zeby jadac, zabrala ze soba syna g. bo obaj strasznie za soba tesknia, a odkad g. wrocil w sierpniu do Polski, widzieli sie tylko raz. No bo najpierw moj porod, potem szpital i musial zostac w domu z Miskiem, mial co robic, pote (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
a tak... Carpe diem... Panta rhei...

Spac nie moge... standart sie robi juz. Tylko ze wkurza mnie to. G. jutro wieczorem bedzie. Ciesze sie bo Misiek co chwile gada ze "tatus ( nauczyl sie mowic tatus oprocz tata, ciekawe czemu nie powie mamusia ;] ) deje i da potoć i piki" - w wolnym tlumaczeniu - przyjedzie i da pociag i rybki ;]. A on sie tak wszystkim zawsze cieszy ze az milo patrzec :).  Dzisiejszy dzien to kolejny "maly" kryzys. Misiek rozdrazniony, chyba przez ta duchote, ja jeszcze gorzej, do tego "przeczuwanie" pogody przez moje kosci i bol bioder ostatnio mocno sie nasilajacy. Brzuch napina sie juz kilkanascie razy na dobe, szczegolnie w momentach gdy np uda mi sie wreszcie wygodnie usiasc, tak zeby nie bylo za milo ;]. Skurcze tez sa coraz czesciej, tzn conajmniej dwa razy dziennie i dosc mocne. Powtarzam wtedy do brzucha - poczekaj jeszcze ze dwa tygodnie - ale tak naprawde wolalabym zeby to sie juz skonczylo. Poogladam sobie jutro ciuszki dla dzidzi, bo G. podostawal przed wyj (...)

Zobacz cały wpis na blogu »