Nadzieja Kiedy dotykam mroku tworzy się czas...
"Jedna jaskółka wiosny nie czyni" Tak to prawda- usłyszałam wewnętrzny głos lecz... daje NADZIEJĘ!!! Patrzyłam jak tańczy na niebie... Szybuje samotnie z wdziękiem znanym tylko sobie samej... Ruch skrzydeł i kolejny... Płynęła z wiatrem i na przeciw niemu. Samotna? Tak myślałam. Zataczała koła, krążyła... Pokaz pięknych umiejętności natury. Jednak nie był jedyny jaki ujrzałam. Pojawiły sie kolejne dwie. Zatańczyły taniec miłości a zamuchmurzone, smutne niebo patrzyło na rozkoszny taniec ich skrzydeł. Z nim pojawił sie uśmiech... Nagle pojawiły się kolejne trzy jaskółki, przecięły niebo w synchronicznym połączeniu i zniknęły. Chwila pustki, niebo pozostawione samo sobie .. I... Znów pojawiła się ona. Jedna, maleńka, czarna radość nieba. Zatańczyła raz jeszcze dla niego... dla mnie... Rozpoczął sie prawdziwy spektakl. Pojawiały sie kolejne tańczące cienie i znikały a ona trwała w swym subtelnym pełnym oddania tańcu... Jakby mówiła " Nie odejdę" Pojawiła sie po to by rozbudzić iskr (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Polowanie na jaskółkę. Sen, który śni Czas...
Kiedy to było? Bodajże w ten poniedziałek, czyli przedwczoraj. W pracy zaszło niecodzienne wydarzenie. Muszę tu krótko napisać o mojej pracy. Jest to zakład przetwórstwa ryby - przede wszystkim łososia. Pracuję jako ,,fizol" na pakowaniu - dojeżdzam z gotową rybą, kartonami i wszystkim, co jest potrzebne do pakowania, a odjeżdzam z zapakowaną w kartony rybą. Nie narzekam; dostaję przyzwoitą płacę jak na tymczasową pracę. Cóż się wydarzyło. Ano, jakimś dziwnym sposobem, wleciał zwiastun lata, niepozorna jaskółeczka. O ile w codziennym zamęcie pracy taki akcent jest bardzo miły, jednakże wiadomo było, że coś trzeba z nią zrobić. O ile pracownikom to wisi, czy coś lata, czy nie, to wizerunek firmy byłby mocno nadszarpnięty, gdyby coś takiego zobaczyła jakaś delegacja z innej firmy. Właśnie. Mój brygadzista, skądinąd dobry człowiek o gołębim sercu, z pewnym zafrasowaniem obser (...) Zobacz cały wpis na blogu » |