Ostatnia niedziela u Michała Szczera biografia silnej i niezależnej, bardzo niegrzecznej kobiety...
Budzę się późno, w ustach mam jeszcze smak wczorajszego porto, którego wypiliśmy dwie butelki w kuchni. Zawsze lubiłam siedzieć w kuchni. Otwieram oczy z nadzieją, że nie uderzy mnie nagły ból głowy. Tym razem się udało. Oprócz lekkiego przytłumienia, nie czuję kaca. Ostatnio zwykle go nie miewam, co wyjątkowo mnie dziwi. Jestem w piżamie. Nie pamiętam, żebym ją zakładała w nocy. Za to przez umysł przelatują skrawki mętnych wspomnień sexu z Michałem. Czy to się naprawdę zdarzyło? Nie jestem pewna. Być może to był tylko sen... Mogę przecież go o to zapytać... Ale chyba nie mam odwagi. Nie, nie chodzi o Michała. Na tym, co on pomyśli, w ogóle mi nie zależy. Nie wiem, czy ja chcę mieć pewność. Łatwiej o tym zapomnieć. To moja ostatnia niedziela u niego. We wtorek wyjeżdżam. To fascynujące, jak emocje mogą przeplatać. Sama nie wiem, czy czuję bardziej lęk, czy podniecenie i ekscytację. Coś się znowu kończy i coś zaczyna. Z Michałem pewnie już nie b (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
DNO bezkomplikacji
Wstałam – z wielkim bólem głowy, rozmazanym makijażem, chrypą i pragnieniem zaspokojenie suszy w moich ustach. Powiedzieć można, że impreza się udała… W głowie wciąż mi się kręci, próbuję zlokalizować jakikolwiek kawałek materiału by móc się nim okryć i przemknąć do łazienki, tak by oszczędzić współlokatorce widoku mnie w samej bieliźnie. Wiem co się kroi przy obiedzie (na śniadanie pewnie jest za późno) – te oskarżające spojrzenie, ten niewyspany wyraz twarzy, ta nieskrywana wściekłość i uszczypliwe komentarze – aż dziw, że jeszcze nie wyrzuciła mnie z tego mieszkania. Przemykam szybko przed wielkim lustrem w przedpokoju – nie mam ochoty patrzeć na to jak wyglądam. Taaaak, zapomniała że w toalecie nie uniknę swego widoku, gdyż lustra tam są wszędzie (swoja drogą co za pomysł patrzeć na siebie w takich momentach? Nie wiem c (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
(Bez)Produktywny dzień ShitHappens
Bezproduktywny dzień jest tym bardziej nużący, kiedy zaplanowałaś sobie mnóstwo czynności i jeszcze poprzedniego dnia wmawiałaś sobie, że od samego rana będziesz wykazywać niesamowitą mobilizację. Otóż nie. Obudziło mnie słońce niemiłosiernie bijące po oczach oraz związany z nagrzanym pokojem zaduch. Gdy chciałam wpuścić trochę świeżego powietrza do pokoju i pójść spać zorientowałam się, że pisklęta gołębi są jednak nieznośnie upierdliwe i wcale nie przyzwyczaiłam się do wrednego gruchania ich matki i jej ziomków. Być może odczułam to wyraźniej, gdyż wczoraj przechyliłam 3 butelki piwa. No dobra 2, ostatnie było w puszcze.. Niewyspana i zirytowana poszłam spać do pokoju współlokatorki, gdyż to ja mam zawsze takie szczęście trafiać na pokój od wschodu. Niespokojnie drzemałam tak około 2 godzin, po czym wstałam zjeść taką ilość jedzenia, że moja aplikac (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Wieczór 22 Listopada...
Nastąpił wieczór, 22 Listopada... Na dworze było zimno i leżał śnieg... Piotr ogarnął się po alkoholowej libacji i tak z ciekawości usiadł do komputera zobaczyć zdjęcia. Wszedł przy okazji na portal internetowy i zobaczył że ma wiadomość od Adrianny. Ona akurat też była na stronie. Odpisał jej znów długa wiadomość, a ona po chwili odpisała mu i zaczęła się rozmowa, która w porównaniu z poprzednimi była nie do poznania. Około 22°° pożegnali się ze sobą i poszli spać. Wygląda na to, że dzieki urodzinom Piotra, ruszyła rozmowa miedzy nimi. Zobacz cały wpis na blogu » |
Wracaj Okruchy dnia, strzępy nocy
draniu do butelki!!! Ładny mi przyjaciel Głowa mi pęka, ręce drżą, myśli nie chcą się zdyscyplinować, a mam tyle spraw do załatwienia Czy ktoś może wie, co się robi po upojnej nocy z ginem? Zobacz cały wpis na blogu » |
Homo wariatus Errare humanum est...
Zacząć należy od tego, że impreza wczorajsza wyszła fantastycznie. Może nie byliśmy w pełnym składzie, ale towarzystwo i tak było doborowe, było zabawnie, na luzie i moja niespodziewajka dla solenizantów też się podobała, więc jestem wniebowzięta. Ja to jednak lubię ludzi obdarowywać - chyba lubię sprawiać przyjemność, bo mi też jest wtedy przyjemnie, że ktoś się cieszy. Ale może to samobójcze wyznanie - teraz będę musiała założyć jakąś linię produkcyjną, czy coś... ;)A tak na poważnie, zaczynam już powoli wariować. Wiem ile zawirowań na uczelni mnie teraz czeka i czuję, że trochę mnie to przerasta. Chciałabym żeby wszystko na wstępie było jasne, niestety tak nie jest. A ja się bardzo boję, że zrobię coś źle. Ale dam radę, bo muszę. I wiem, że już niedługo wszystko się wyjaśni. Szkoda, że ta świadomość wcale mnie nie uspokaja. Panie Boże, ześlij mi jakąś taryfę ulgową ;)Zastanawiam się, czy nie zapisać się ponownie na w-f, w końcu jego brak zaczynam już odczuwać (...) Zobacz cały wpis na blogu » |