un chico latino La speranza l'è l'ultima a morire
powoli zaczynam sie przyzwyczajac do nowych blogow... najwazniejsze, ze chociaz ludzie pozostali Ci sami... czyz to nie dziwne, ze w zasadzie nie znam nikogo z Was z imienia i nazwiska, a jednak mam wrazenie, ze jestescie mi bliscy$1 a moze to dlatego, ze nigdy wczesniej przed nikim sie tak nie uzewnetrznialam$2 ze to wlasnie ta blogowa - niby obca spolecznosc, wie najwiecej o moim wnetrzu$3 a moze tak jest po prostu wygodnie$4 bo w razie jakiejs porazki, mozna po prostu stad zniknac, wiedzac, ze nikt mnie nigdy nie odnajdzie$5 heh.... chyba za duzy kawalek zycia tu zostawilam, zeby teraz tak po prostu wiecej sie tu nie pojawic.. od miesiaca moj nowy obiekt westchnien to J. hiszpan, z ktorym mam zajecia... typowy latynos, ciemny, troche dluzsze wlosy, usmiechniety, inteligentny, z mnostwem pozytywnej energii, o pieknym glosie... taki typowy romantyk.... a dlaczego mnie tak urzekl$6 proste... jako jedyny czlowiek na tym swiecie mowi do mnie kochanie... taa... nie tylko do mnie... do kazdej innej dziewczy (...) Zobacz cały wpis na blogu » |