wymarzony urlop potega zycia
Od maja szło dobrze wszystko. W pracy super, przyjaciele, rodzice. Wakacje, całe dwa miesiace mieszkalam w pracy, codziennie o 5:50 wstawałam szłam do stajni i wieczorem ok 20 konczyłam, ale było świetnie. Osoby z którymi pracowałam cudowni, szefostwo tak samo.. konie zdrowe... wszystko sżło jak zaplanowałam jak sobie wymysliłam... Mama nie piła, zaczeła dbac o siebie dzownilismy do siebie moze nie codziennie ale mielismy kontakt super. Czekałam na koniec sezonu by miec upragniony urlop. Szef mnie docenił super pojechalismy wszyscy pracownicy na zajebista imprezę do sopotu. Nastepnego dnia jeszcze nad stawem siedzielismy i delektowalismy sie cisza, swoim towarzystwem i piwem. wrociłam do domku.. mojego domu tam gdzie jest mama, tata, rodzeństwo i chrześnica. Mój rodzinny dom, mój azyl. Urlop mijał powoli, wyspałam sie i posiedziałam z mama tata i spotkalam sie ze znajomymi i siostrą. W środę czyli w srodku mojego urlopu pojechałam na samotny wypad do kina, na film " Żyć nie umi (...) Zobacz cały wpis na blogu » |