Nakarmić kruki (1976) Haken W Obłokach Trzeźwości
Nakarmić kruki (1976) Carlos Saura przenosi mnie do świata melancholii i cierpienia. Dzieciństwo wielu z nas kojarzy się ze swego rodzaju idyllą, ale niestety los bywa bezduszny. Główną bohaterką filmu Carlosa jest Ana (Geraldine Chaplin), dziewczynka która w krótkim czasie traci oboje rodziców. Traumatyczne doświadczenia powodują, że Ana odseparowuje się od rzeczywistego świata i ucieka w świat wyobrażeń. Matka dla Any była ideałem, ucieleśnieniem najwyższego dobra i najwyższych wartości. Śmierć najbliższych zostawia trwałą bliznę na subtelnej psychice dziecka. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Smutna Przyjaciółka Spinka. Praktyka depresji
Tak ją nazwałem – Smutna Przyjaciółka. Młodsza siostra tej ostatecznej, czyli Smukłej Przyjaciółki, która przyjdzie kiedyś po każde istnienie. Nieodwołalnie. I choć starsza siostra bywa poważną siłą napędową dla działania młodszej, nie to teraz będzie przedmiotem opowieści. Dlaczego „Smutna Przyjaciółka”? Najkrócej pisząc, dlatego że jest naprawdę smutna. Przynosi smutek, pielęgnuje go, mnoży, aż w pewnym momencie orientujesz się, że nie ma w tobie nic innego, a tylko i wyłącznie coś ciemnego, zamykającego, przygnębiającego. Składowymi smutku są wszystkie negatywne odczucia, które można sobie wyobrazić, ale to nie koniec. Im dłużej trwa stan samotnego przyjmowania tego, co p (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
I'm still standing, czyli walka z własnymi myślami. Między ludźmi, bez cenzury. Myśli jadowite.
Od kilku tygodni przechodzę bardzo trudny czas. Można powiedzieć, że czuję się jak akrobata na linie, przeszłam już spory kawałek, do końca jeszcze daleko i nie ma mowy o powrocie do punktu wyjścia. To jest zmęczenie, niepewność tego co mnie czeka "po drugiej stronie", strach i jakiś nieopisany ból samotności. Stoję na linie wysoko ponad ziemią, nie ma nic, co mogłoby stanowić dla mnie jakiekolwiek wsparcie. Jestem tylko ja, lina i mój wzrok wmierzony w punkt, gdzie moja wędrówka powinna dobiec do końca. Nogi drżą, serce wali i brakuje już sił, a trzeba iść dalej, bo coś niewidzialnego trzyma mnie, abym tylko nie upadła. W oddali słyszę krzyki bliskich "dasz radę" "wszystko będzie dobrze" "musisz walczyć", ale to jest chwila, echo... Potem każdy wraca do swojego życia, a ja dalej balansuję. Oni nie wiedzą jak tu trudno o każdy oddech, o każdy (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Kolejny dzień... już nie taki zwykły Odchudzanie Bez Męki, wygryw z koszmarem i inne
Co dziś na obiad? Zakupy, spacer z psem... Takie nic. Niby. A kiedyś - nawet nie było siły wstać z łóżka. Dziś mogę! Jutro pewnie też. Jesień jest piękna. Bywa melancholijna, ale ma swój urok. Bez niej nie docenilibyśmy zimy, wiosny i lata. I przejście od +30 do -20 byłoby zbyt karkołomne:) Są owoce sezonowe. Warzywa. Gorąca herbata z imbirem i cynamonem. Długie wieczory, malowanie świątecznych kartek! Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Cały dzień dzisiaj w biegu z uśmiechem na ustach.... łapałam sie na tym, że dużą radość sprawiają mi rzeczy bardzo banalne... tak bardzo niedoceniane przez otoczenie. Być może dlatego, że mam duszę niepoprawnej romantyczki, baaaa....artystka - samouk..... ale miło, bardzo miło.... a na koniec dnia... kiedy dobijałam interesów.... przyszedł do mnie budowlaniec.... i z tekstem....że musiał zobaczyć.... mnie zobaczyć.... uśmiechnął się tak szczerze, że nie sposób było nie odwzajemnić tego uśmiechu.... więc jaki wniosek? Uśmiechajmy się!!! To nic nie kosztuję, a jaką ma moc!! Romeo dzisiaj zaproponował bym do niego przyjechała.... jeśli tylko mam ochotę.... zablokował mnie tym.... po raz pierwszy albo od niepamiętnych czasów nie wiedziałam co mam powiedzieć..... wymigająco powiedziałam, to co napisałam powyżej..... powiedział, że może jutro? Hmmm..... sama nie wiem.... dzisiaj nie mam ochoty się z nim widzieć.... mimo, że dzień zaliczam do bardzo udanych.... (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
CHWILA ULOTNA JAK ULOTKA SYSTEM NA KRAWĘDZI CHAOSU
Spotkaliśmy się gdzieś na mieście. Wpadli na siebie zupełnie przypadkowo. Długo staliśmy wpatrując się w siebie, bez słowa, jedynie mrugając. Pięknie wyglądała ze swoimi naturalnie pofalowanymi włosami, w wielobarwnych oczach płonęło życie. Wreszcie rzuciliśmy się sobie w ramiona. Chyba się rozpłakałem, przepraszałem łkając. Wybaczyła mi, znów było jak dawniej. Zasypiałem strasznie się bojąc. Obudziłem się bardzo szczęśliwy, wręcz euforycznie podniecony, drżąc na całym ciele. Zamrugałem gwałtownie, kilkakrotnie wstrząsnąłem głową skonfundowany, zmieszany, splątany. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |