To nie rasizm... Szczęście Malujemy Sami
Dziś zwykła niedziela była, bez jakiegoś szału. Obudzona przez bezlitosny budzik, codzinna poranna toaleta, oczywiście kawa, to napój bogów tak kiedyś przeczytałam na jakimś memie czy obrazku (nigdy nie rozróżniałam tego). Ja mam jednak jedną świętą życiową zasadę: Najpierw KAWA, później cała reszta. Usiadłam do laptopa, włączyłam YouTube, zaczęłam katować wspólokatorów (jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, jak to mówią) i opisałam mój sen. Poranek był spokojny w miarę normalności w tym domu. Po kawie ubrałam się i wyszłam, trzeba było zrobić zakupy. Postanowiłam zrobić rosół. Tra (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Teraz wyjdzie, że zacznę wylewać swoje żale. Tak jak na początku. To co? Powtórka z rozrywki? Ale nie powiem, że historia lubi sie powtarzać bo w tym przypadku jest inaczej, choć koniec ten sam. Znowu zostałam sama z sobą, ten sam znany mi ból, żal - do samej siebie. Miłość powinna dodawać skrzydeł a w tym przypadku je podcięła. Zabrał królewnęz wieży i zostawił w lesie, a ona czeka tam w lesie i czeka co noc przyniesie..... ja naprawdę uwierzyłam mu, że nie chcę burzyć a budować....egoista, 100% egoista myślący tylko o sobie, a ja totalna naiwna idiotka, po raz kolejny upadłam, znowu mnie oszukał! Powiedzcie mi jak ja mam mu ufać, wierzyć jak za każdym razem jest tak samo, ostatnio codziennie..... powiedziałam, że nie chcę wiązać się z człowiekiem, któremu nie mogę ufać, wierzyć - bo nie wierzę mu w żadne słowo które do mnie kieruję. Ta nasza prosta stała się pochyłą tylko, że ja lecę w dół, mam wrażenie, że jest on wampirem energetycznym i wyssysa (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Czuję się jakoś dziwnie. Przez to wszystko co się ostatnio w moim życiu wydarzyło mam wrażenie, że się wypaliłam. Wkroczyłam w jakąś dziwną fazę która zwie się obojętność. Jest to jest - nie ma to nie ma....zero parcia. Nie wiem czy to zmęczenie tak na mnie działa i to, że niedojadam bo straciłam odruch łaknienia.....znowu zleciałam z wagi. Niby nie dużo ale zależy mi by utrzymać te moje 60kg żywej wagi. W domku syf kiła i mogiła przez tą awarię mam nadzieję że jutro hydraulik temu zaradzi bo inaczej oszaleje. Nawet nie wiecie jak tęsknie za swoim łóżkiem....za wszystkim co jest moje....za tą swobodą....za moją dawną codziennością....za dawną ja.... Dzwonił Romeo....rozmawialiśmy jakby nigdy nic a ja hmmm....sama nie wiem jak to określić...słucham go - uważnie ale nie doszukuje się w tym podtekstu, po prostu chłone jego to co mówi....i zadaje sobie pytanie czy jestem w stanie mu zaufać...tu kłania się moja obojętność...zmęczona jestem tym, tym że przy każdej nadarzającej (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Telefon księcia conajmniej mnie zaskoczył. Szczerze mówiąc wcale nie spodziewałam się, że zadzwoni. Ostatnio ta akcja z jego ojcem totalnie go rozbiła... ale wracając do rozmowy telefonicznej. Dzwonił jakby nigdy nic, w sumie to z zapytaniem czy bym nie zorietntowała się w pewnym temacie, który go interesuję bo na zone nie ma co liczyć... hmm.... odparłam, że nie mogę rozmawiać, więc się rozłączył, oddzwoniłam później, zbył mnie tekstem, że ciotka dzwoni - choć nigdy żadna ciotka do niego nie wydzwaniała. No i był dziwny, wręcz agresywny, taki nie mój.... cóż, sprawa się sama rozwiązuję... ON reaguję dziwnie, atakując mnie i zlewając, a ja nie mam zamiaru kiwnąć palcem by temu zapobiec.... dokononuję się samodestrukcja..... Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Cały czas pada. Padało wczoraj, pada dziś, padało rok temu, będzie padać jutro, będzie padać pojutrze, za rok, za dwa.... pada... deszcz słów, deszcz smutków, deszcz rozczarowań, deszcz bólu, deszcz kłamstw, deszcz prawd.... ciągle pada.... a ja próbuję nauczyć się tańczyć pomiędzy kroplami.... codzienna walka o samą siebie.... wiem, że tak nie powinno być, mam świadomość że ten stan do niczego nie prowadzi ale tak cholernie ciężką wykonać najdrobniejszy gest w kierunku ocalenia.... ostatnią osobę, która była jako tako blisko mnie odsunęłam od siebie.... nie radzę sobie z moim bólem i swoją frustrację przelewam na innych, krzywdząc ich.... wiem, że nikt nie ponosi odpowiedziałności za mój stan, to jest tylko i wyłącznie moja wina, moje irracjonalne zachowanie nie powinno nikogo dotykać więc wybrałam drogę na skróty - chcę być całkowicie sama... może wtedy docenię jak to jest mieć kogokolwiek przy sobie lub zaprzyjaźnię się z samotnością.... w każdy (...) Zobacz cały wpis na blogu » |