Perseidy •••:: My love, my story, my passions... It's just my life - the Lupus' blog ::•••
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo udany. Przede wszystkim, po raz pierwszy jechałem samochodem (sic!) i… nie zabiłem się :P mało tego, nawet udało mi się wrócić z placu manewrowego pod osk (11 km). W związku z tym mam nadzieję, że pozostałe 14 spotkań będzie chociaż w połowie tak spokojne jak to pierwsze (bardzo w to wątpię, ale jednak mam nadzieję, że tak będzie). Następna jazda pojutrze. Jest czas, żeby odpocząć ;) Dzisiejsza noc również zalicza się do wyjątkowych. Z powodu wydarzenia, które ponownie nastąpi dopiero za okrągły rok. Mamy bowiem kulminację roju meteorytów zwanych Perseidami. Właśnie wróciłem z kilkugodzinnej obserwacji, lekko zmarznięty, lekko śpiący, ale usatysfakcjonowany. Meteorów było wprawdzie niewiele (raptem kilkanaście), ale za to widowisko przepiękne – w pewnym momencie niebo przecięła ogromna, jasna smuga po rozpadającym się kawałku skały – prawdziwy bolid! Właściwą obserwację szykujemy na piątk (...) Zobacz cały wpis na blogu » |