Szumiące sośniny i ta jedna... Blog o przyrodzie, naturze, śpiewaniu, historii
Ciepły wymowny dzień. Już nie taki młody, już nie taki ranny. Już dobrze nabrzmiały, już po kawie lub dwóch. Przed południem. Bliżej niego niż do bursztynów poranka zatopionych w tłumanie kłębiącego się nocnego oddechu z zarannym świtem. Brzask już za mną, za mną poranne trele, za mną już świt, ten co zawsze oblewa mi serce swoją dobrocią , zalepia pęknięcia w duszy, leczy drobne skaleczenia dnia wcześniejszego i nocnych mar. Dziś Zaspałem na ten ranek, zaspałem na ten świt, zaspałem na ten mój świat. Musiałem z tego zaspania, z tej już mojej powinności dla siebie, dla mej duszy choć na chwilę być, być gdzieś , gdzie resztą czy mirażem świtu zahaczę się i zaciągnę dla siebie okruch wiary w lepsze jutro, lekko choć połączę się z matuszką naturą. Las, transzeje, leje po bombach (...) Zobacz cały wpis na blogu » |