Ręce opadają Errare humanum est...
Chciałabym napisać coś sensownego na temat paru ostatnich dni, a właściwie tygodni, ale jakoś nie mam nawet siły o tym myśleć. Tendencja jest jedna i stała: czego się nie dotknę, to spieprzę. Już mi ręce opadają...Napadają mnie regularnie wątpliwości, czy robię dobrze, czy dam radę i jedna, natrętna myśl: po cholerę mi to było?! Wszystko wydaje mi się takie trudne, co więcej - dla mnie nieosiągalne. Mam wrażenie, że nie podołam. Czy to już depresja?Faktem jest, że mój ambitny plan bierze w łeb, bo trochę mnie przerasta. Dużo stresów, niedosypianie, niedojadanie i efekt jest taki, że jestem chora. Ale nie wybieram się do lekarza, bo od razu wpakuje mnie do łóżka, a ja mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Przynajmniej nie w tym tygodniu. Jak przeżyję do natępnego? - nie wiem.Tłumaczę sobie, że muszę się teraz przestawić na nowy tryb życia, że tylko początki będą takie trudne, a potem się przyzwyczaję. Problem polega jednak na tym, że wcale w to ni (...) Zobacz cały wpis na blogu » |