Na własne oczy KRYTYCZNIE
Pamiętam jak tysiące Polaków przeszło przez obóz w Traiskirchen. Pamiętam co się tam wtedy działo. A bywało różnie... Zapakowałam do samochodu nieco ubrań, buty, jeansy, nieco owoców... pojechałam na Naschmarkt. Wpadłam na pomysł aby namówić sprzedawców na wspomożenie uchodźców. Co dostałam? 5 kg jabłek i ok. 3 kg winogron dla dzieci. Parę par butów dla dzieci, mężczyzn, adidasy, 2 bawełniane pidżamy dla dorosłych, parę płaszczy, kilka swetrów (bo zbliża się zima), piłkę, puzzle, tornistry, zabawki... Byłam wzruszona. Wzdłuż ulicy przy której znajduje się obóz stoją liczne grupy ludzi i co chwilę pojeżdża jakiś prywatny samochód wyładowany darami. Ledwie otworzyłam drzwi auta jak zbiegła się grupa kobiet wydzierając sobie rzeczy, torby z tylniego siedzenia. Błąd, że pojechałam tam sama. Wymiotły wszystko, nawet moją torbę z zakupami dla siebie na weekend. Otworzyłam bag (...) Zobacz cały wpis na blogu » |