... Carpe diem... Panta rhei...
No więc zaczęłam dzisiaj brać. Znowu. Antydepresanty się znaczy. Bo już się wystraszyłam tego, co się ze mną dzieje... Wolę to, niż obudzić się któregoś dnia i nie móc wstać z łóżka... Jak kiedyś. Prozac biorę. Ponoć nie uzależnia, ma mniej skutków ubocznych niż reszta i rzeczywiście działa. Okaże się za 2 tyygodnie. Bo dopiero wtedy zacznie... Ale to pierwsze takie prochy, po których łeb mi nie pęka. Wieć na razie jest dobrze... Jutro Wigilia... A ja tu już jestem 7 lat.... Życzę wszystkim zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia.... Oby były spędzone w gronie rodzinnym. Zobacz cały wpis na blogu » |