Veni, vidi ręceprecz odTybetu
Przeżyłem. Ja p****ę, never again. Zbyt trudno spojrzeć wałęsającym się pielęgniarkom w oczy. W poniedziałek się dowię, czy Vici, czy nie vici. Jak nie vici, to kaplica będzie. A przy okazji spaceru po wielkim gmachu, w którym czasi się ból, zło, smutek i pojedyncze iskierki nadziei, doszedłem do wniosku, że bardzo często człowiek jest zdrowy dopóty, dopóki nie pójdzie do lekarza. Nagle się okazuje, że prawie nie powinien żyć, bo się cyferki nie zgadzają. Absurd. Co ludzkie - ludziom, co męskie - zostawić w spokoju. Hough! Zobacz cały wpis na blogu » |
W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.
Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.