Wędkowanie

Wpisy zawierające słowo kluczowe wędkowanie.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

Jak się to zaczęło Amatorskie Wędkowanie z Mateuszem Pawlukiewicz

Jak to się wszystko zaczęło? 😋 Wędkarstwo jest zakorzenione w mojej rodzinie od pokoleń, więc nie było szans bym się przed tym (na szczęście) uchronił. Na pierwsze zarzucanie spławika zabierał mnie mój 6 lat starszy brat - nie często, bo byłem dla niego zbędnym balastem, ale jak już do tego doszło to nie mogłem spać z podniecenia poranną wyprawą 😁 Jak dzisiaj się nad tym zastanowię to jakie to musiało być irytujące: "Adrian poplątało mi się", "weź mi ściągnij tą rybę", "jak się nazywa?", "nie bierze mi, wracaaamy?" 😂 Tak minęło moje dzieciństwo. (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Portal wędkarski Moja okolica. Opisy i galerie zdjęć

(...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Jak przyjemniej? Dużo o wędkarstwie

Właśnie, jak przyjemniej wędkować? Z brzegu - spacerek z pięknymi widoczkami, a czasami z komarami i kleszczami, czy z łódki? Wcale nie myślę tu o tym, że wędkowanie z brzegu i wędkowanie z łódki - to dwie różne sprawy, inne ryby, inne wędki. Myślę o samej przyjemności i obcowaniu z przyrodą. O odpoczynku fizycznym i psychicznym. Z brzegu - cisza, spokój, ptaki, zwierzęta, sielsko-anielsko - no, oczywiście, jeśli mamy rok ubogi we wszelkie bzyczące stworzenia, które niestety, tępię bez opamiętania! Z wody, z łódki - tu już jest różnie. Łódka wiosłowa - rany, nie dla mnie! Mam dość wysiłku na codzień. Z silnikiem - już zakłócona cisza i pewne sprawy umkną. Co ja lubię najbardziej? Kajaczek z żagielkiem. I nie muszę zbytnio machać wiosłem, i cisza, i spokój...

Zobacz cały wpis na blogu »
Prawo wędkarskie Dużo o wędkarstwie

Czy wszystko nam wolno? Nie! Istnieje bardzo szczegółowy wykaz praw i obowiązków każdego wędkarza. Jest to podstawowy dokument, którego treść musimy bardzo dokładnie znać. W przeciwnym razie możemy narazić się na bardzo przykre konsekwencje finansowe, jak również na utratę swojego ukochanego sprzętu. Pełny tekst Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb PZW Oprócz powyższego regulaminu istnieją inne zbiory przepisów, związane z użytkowaniem konkretnych łowisk. Z tymi przepisami najlepiej zapoznać się na miejscu. Moim skromnym zdaniem, każdy z wędkarzy oprócz zasad spisanych w regulaminach, kodeksach i innych takich - powinien mieć też swój własny, cichy zbiór zasad etycznych. W moim - główną zasadą jest łowienie tylko tylu ryb, ile potrzebuję na posiłek.  Do tego staram się oszczędzać rybki, które jeszcze nie dorosły do wymagań  przepisowych. Ho (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Wielki karp Dużo o wędkarstwie

Jak przerobić taką rybę na coś jadalnego? Moim sposobem jest smażenie przerośnietego karpia z dużą ilością cebuli, soli i pieprzu. Kiedy kawałki ryby są gotowe do przewrócenia na drugą stronę dodaję na patelnię dużą cebule, sól i pieprz. Polewam to rozpuszconą kostką rosołową ( połowa wystarczy) i przykrywam patelnię. Spotkałam tez przepis na smażenie ze śliwkami, ale to jakoś mi nie przemawia do kubków smakowych. Najlepiej wyciągać karpie takie, jak najbardziej lubię, do dwóch kilogramów, wtedy jeszcze nie są szlamowate. Jak się zrobi ciepło, to zacznę nawiedzać okoliczne stawy. Wędkę już mam, o przynęty u nas łatwo (i na drapieżne i na te wegetariańskie). W planach rozwoju naszej gminy jest budowa zalewu w lesie. Jest tam taka sobie rzeczka, płynie dość głębokim jarem, będzie świetne miejsce dla agroturystyki. Woda, duża woda - to jest jedyne, co nam tu potrzeba. Wygramy z Mazurami - tam jest za duży tłok.

Zobacz cały wpis na blogu »
Jezioro Narie Dużo o wędkarstwie

Dwa tygodnie spędzone "po sezonie" nad tym jeziorem. Mokro było, deszcz padał, lał i siąpił, jak to w tych okolicach bywa. Jezioro niezbyt duże, ale wówczas bardzo czyste, istny raj dla wędkarzy. Praktycznie żyły tam wszystkie gatunki ryb, o złowieniu których marzy każdy zapalony "moczykij". My jeszcze wtedy nie byliśmy na takim etapie, raczej pływaliśmy kajakiem po tej części jeziora, która była dostępna dla pospólstwa. Część akwenu była objęta przynależnością do tak zwanego ośrodka rządowego. Samo jezioro, jak i obydwa ośrodki były tak ukryte w lesie, że naprawdę trudno było tam dotrzeć. Ale, do sprawy: jakie ryby tam żyły? Oprócz zwykłych okoni, karpi i innego "badziewia" - szczupaki, węgorze, sieje i sielawy. Skoro sama nie łapałam, to skąd wiem? Ano, węgorze były, bo okoliczni mieszkańcy wędzili je później i trudno było nie poczuć czarownego zapachu. Reszta gatunków objawiła mi się, gdy użyliśmy kartek żywnościowych (tak, dawno to było) w charakterze waluty. My - kartki, a miejscowi nam - ryby. Wiadro r (...)

Zobacz cały wpis na blogu »