Weekendowo Carpe diem... Panta rhei...
Krotko. Od czterech dni ( bo w uk jeszcze poniedzial;ek jest tez dniem wolnym, tzw bank holiday ), nie robie nic... No, pomijajac sprzatanie w domu. Ale nie gotuje, nie zajmuje sie dziecmi ( chyba ze trzeba kupe przebrac ;] ). G. robi wszystko. Pogoda piekna, wrecz juz nie wiosenna, lecz letnia, mozna grillowac, wykorzystalismy. Jest dobrze... Nie chce znow powiedziec "za", bo... Nie istotne... Skopalam ogrodek ;]. Kregoslup mi do tylka wchodzi ;]. Juz mialam dosc nicnierobienia. Wiec wzielam sie za zarosniety i pogryziony przez slimaki ( zesz cholera, szkodniki jedne ! ;] ), ogrodeczek. Mozna sie zajechac, mozna, nawet jak maly jest. Ale jestem z siebie dumna :P. Teraz tylko nowe kwiatki trzeba posadzic, stare cebulki wykopalam, wysusze,posadze na przyszla wiosne, znow zakwitna ;). Igor gryzl dzisiaj smoczek, sie znaczy ten plastik dookola. Nagle wycie niemilosierne, lece. Patrze krew na brodzie. Zagladam... dwie dolne jedynki, naraz :D. Nareszcie mamy zabki :). &nbs (...) Zobacz cały wpis na blogu » |