Zielona mila (1999) - recenzja filmu Filmomaniak - Recenzje filmów
Hej, witajcie w pierwszej recenzji na tym blogu. Będziemy grzebać w emocjonalnych zakamarkach kina! Dziś na tapetę idzie "Zielona Mila", film, który nie tylko zmusza nas do zastanowienia się nad sensem życia i śmierci, ale też sprawia, że zastanawiamy się, czy nasz kot jest naprawdę tylko kotem. Ale do rzeczy! Jeśli myślicie, że "Zielona Mila" to tylko kolejny film o więzieniu, to jesteście w błędzie. To prawdziwa emocjonalna jazda bez trzymanki, która zmusza do refleksji nad wieloma aspektami ludzkiego życia. Więc zapnijcie pasy, przygotujcie chusteczki i zróbcie sobie kubek herbaty. Czeka nas prawdziwa filmowa przygoda! Kiedy toczy się akcja filmu? Rok 1935 to nie tylko czas, kiedy Twoja babcia była młodsza niż Ty teraz. To (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Fragment recki Zielona Mila Między słowami
Siła "Zielonej Mili" nie tkwi w samej fabule, lecz... w ludziach, których mamy okazję poznać podczas projekcji. I nie chodzi mi tu o osobę siedzącą tuż obok na seansie. Nie, chodzi mi o bohaterów, gdyż każdy z nich ma do opowiedzenia jakąś historię. Oni pokazują na ekranie, czym jest dla nich miłość, przyjaźń oraz poświęcenie i nie boją się swoich uczuć. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z filmem tak mądrym i ciepłym, a z kolei nie będącym nudnym wykładem z filozofii antycznej. Trzy godziny, jakie spędzamy na oglądaniu, pozwalają przywiązać się do poznanych postaci i odczuć smutek związany z ich odejściem.(mailing ręceprecz odTybetu)Nie mam zamiaru rozpisywać się o sprawach technicznych, takich jak dźwięk, czy strona wizualna, gdyż one nie mają tak naprawdę znaczenia w tym przypadku. Frank Darabonta nie uj (...) Zobacz cały wpis na blogu » |