Profil blogerki.
Lokalizacja | Krakowiany |
Główny blog | zaistnienie-marzen.blogi.pl » |
Data urodzenia | 1993-04-15 |
Wiek | 31 lat |
Ostatnia aktywność | 2 lata temu lub dawniej |
Rozdział 2
Wirowało mi w głowie. Zamrugałam szybko powiekami, próbując zrozumieć, co się dzieje. Miałam wrażenie, że się duszę. Serce waliło mi w piersi, jakbym dopiero co przebiegła maraton. Pot zlepiał włosy na skroniach, koszulka kleiła się do ciała.
Siedziałam na sedesie. W nos wwiercał się słodki zapach kadzidła.
Niewielka lampka nad lustrem koło umywalki d (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 9
Jesteś brudasem i nic nie potrafisz. Skończysz jak własna matka. Nie wstydź się, Ona nie zobaczy. Wiem, że tego chcesz. Nauczę cię wszystkiego, pójdziesz w świat wyedukowana. Mógłbym się w niej zakochać, może kiedyś.
Skretyniała debilko. Jesteś złem, nigdy nie powinnaś się narodzić. Nie, to ja jestem zła, nie ty, kochanie.
Jęknęłam przez sen. Echa i (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 8
Moje nadprogramowe sprzątanie łazienki skutkowało zalaniem sufitu sąsiadów. Trzeba będzie dzwonić do ubezpieczyciela. Nie przysporzymy sobie przyjaciół takimi prezentami.
Marek jednak sięgnął po swój urok osobisty i jakimś cudem zażegnał kryzys.
Zakopałam się pod kołdrą. Chociaż w mieszkaniu było ciepło, miałam wrażenie, jakbym znalazła się na (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 1
Próbowaliśmy złożyć nasz świat ponownie w całość. Czy też posklejać na tyle, na ile to było możliwe, stworzyć nową mozaikę, podwalinę, która pozwoliłaby nam iść dalej przez życie.
Czułam, że w głębi duszy każde z nas obwiniało to drugie, ale naprawdę się staraliśmy.
Nadal mieliśmy siebie, czy też cień nas samych. Było to jed (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 6
Gdy wróciliśmy do naszego nowego, niewielkiego dwupokojowego mieszkanka, niemal od razu skierowałam się do łazienki.
Zatkałam odpływ w niezbyt imponującej wannie i odkręciłam kurki, aby napuścić do niej wody.
Wanna była koronnym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się na to lokum. Innym było to, że Marek miał blisko do jednostki.
Wsypałam lawendową s (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 10
Siedziałyśmy na miękkich pufach w jednym z tajemniczych pomieszczeń Lucyny. Było przyjemne, przytulne. Ściany pokrywały szare tapety z nadrukiem cienistych drzew, a w ich koronach siedziały kolorowe małe ptaszki, których nazw nie potrafiłam sobie nawet przypomnieć. Rozpoznawałam jedynie gile oraz sikorki. Podłogę zaścielał gruby, puszysty zielony dywan, na kt&o (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 7
Tak strasznie podobała mi się ta mała huśtawka. Opierała się na dwóch pałąkach, a pomiędzy nimi zawieszono kołyskę. Mamusia wkładała tam malutkiego Wojtusia, gdy udało jej się go uśpić. Czasem po prostu odkładała go, gdy musiała zrobić obiad.
Teraz jednak siedziała na wytartym narożniku, opierając się o jedną z wielkich poduch. Na rękach trzymała marudzącego (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 3
W lustrze odbijało się złociste światło. Ponownie otaczał mnie półmrok. Ciemne draperie na ścianach pochłaniały większą ilość jasności. Duszny zapach kadzideł dławił gardło.
W powietrzu migotał gwiezdny pył.
Gdzieś na dnie świadomości słyszałam cichą melodię, psychodeliczne pojękiwania.
Wpatrywałam się w lustro.
Czemu te lustra mnie prześladują? Dlacz (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 4
Niebieska tabletka na ból. Czerwona na smutek. Żółta na sen.
Smutne szare ściany pochylały się nad nami, gdy kołysaliśmy się w przód i w tył. Szliśmy korytarzem w otoczeniu Białych Żołnierzy.
Pilnowali nas na każdym kroku. Widzieliśmy ich złe uśmiechy, czujne martwe oczy szukające w nas najmniejszej skazy.
Ręce grzebały w kombinezonach, gotowe (...)
Zobacz pełny wpis » |
Rozdział 5
Mój skołowany umysł w końcu się odnalazł. Otworzyłam oczy. Leżałam na białej kanapie. Gdzieś w tle leciała muzyka. Czułam drżenie basów.
Ktoś głaskał mnie po włosach.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze, czując, jak moja klatka piersiowa unosi się ku górze.
Patrzyłam na biały sufit, próbując zrozumieć, co się stało.
Resztki niepokojącego snu (...)
Zobacz pełny wpis » |