Profil blogerki.
Imię i nazwisko | Hanna Kubaszewska |
Lokalizacja | Wassenaar |
Główny blog | kwiatostany.blogi.pl » |
Data urodzenia | 2000-10-06 |
Wiek | 24 lat |
Ostatnia aktywność | 38 dni temu |
Moja matka zawsze mówiła, że człowieka poznaje się po dłoniach i butach. Po dłoniach, bo zadbane świadczą o wysokim poziomie higieny osobistej. Po butach, bo dowodzą wysokiemu poziomowi poczucia estetyki, ale też szacunkowi do przedmiotów.
- Kiedyś każdy, jeśli w ogóle, posiadał po jednej parze butów- mówiła- trzeba było o nie dbać, drugiej (...)
Zobacz pełny wpis » |
Ortalionowe dresy, koszulka z nadrukiem wyciągnięta z szuflady umownie przypisanej do mojego wujka, chustka w groszki, przewiązana niedbale na głowie. Jeszcze buty… biorę te z garażu, rozmiarem najbardziej zbliżone do mojego, trochę przyduże- białe tenisówki, wiązane na podwójną kokardkę. Materiałowe rękawiczki w różowe kwiatki, które leżą na (...)
Zobacz pełny wpis » |
Biały prostokąt łóżka jest naszą tratwą, która dryfuje po falistych chmurach szarego nieba. Snop światła żelaznej wieży krąży nam nad głowami, jego jasny promień przebija się przez zamglone niebo jak zorza polarna. To latarnia miejska pomagająca rozbitkom umiejscowić się w tym mieście. Jemy zamówiony makaron moimi drutami, bo nie mamy widelców, a co dopi (...)
Zobacz pełny wpis » |
Zawsze lubiłam szyć, haftować, dziergać, słowem tworzyć przeróże robótki ręczne. Inne dzieci mówiły, że będą strażakami, aktorami albo astronautami, a ja konsekwentnie powtarzałam, że będę krawcową. Fachu uczyła mnie mama, dziergałam sobie przeróżne kominy i szaliki, tak długie, że zakrywały całe moje nogi. Często robótkowanie pochłaniało (...)
Zobacz pełny wpis » |
We wczesnych latach dwutysięcznych, u mnie na Bemowie za płotem było suche pole, a na nim chuda sosna i szopa, w której spali bezdomni. Ale przede wszystkim po tym polu chodziły bażanty, a ja rzucałam w nie szyszkami i strzelałam kapslami z balkonu. A potem nagle wyrósł blok, jeden po drugim i od tego czasu mogłam z balkonu już tylko oglądać telewizję u sąsiadó (...)
Zobacz pełny wpis » |
Gdyby ktoś mówił o mojej przyjaciółce przez telefon, to wydaję mi się, że brzmiałoby to mniej więcej tak:
— Ale ona nadziała się na taboret… No stała na nim i jadła kanapkę, a tu naraz wielki huk… Tak powiedziała, też się zastanawiam po co w ogóle stawała na tym taborecie. Taka już chyba po prostu jest, że zamiast siedzieć to (...)
Zobacz pełny wpis » |
Zawsze pod ręką muszę mieć zeszyt. Myśli przychodzą i przepadają mi bardzo szybko i jak odpowiednio wcześniej ich nie uwiecznię, znikną bezpowrotnie, albo gorzej, zamienią się w coś, co kiedyś mogło być dobrą książką. Nie zliczę ile razy miałam przygotowane pierwsze zdania tych moich niedokonanych książek: krótkie zdania, raczej stwierdzające fakty, delikatnie wprowadza (...)
Zobacz pełny wpis » |
Mam taki odruch warunkowy, że jak tylko zobaczę otwartą bramę prowadzącą na podwórze, to mimochodem w nią wchodzę. Nawet jeśli mam zaraz tramwaj, czy już jestem spóźniona na spotkanie, ciało automatycznie skręca za ciekawskim spojrzeniem. Dlaczego? Z jednej strony chodzi tu o walory hobbystyczne. Zawsze chciałam coś zbierać, kolekcjonować, stworzyć swój własny (...)
Zobacz pełny wpis » |
Mój tata nie spłodził syna i nie posadził drzewa. Spłodził za to córki, a z drzewa zrobił im huśtawkę. Pomalowaną na zielono, między akacją a czereśnią. Prawa, zawieszona trochę niżej była, dla mnie, lewa, wyżej, dla Zosi. Huśtawka szybko stała się naszym punktem dowodzenia, naszą bazą. Stała się też pierwszym narzędziem do nauki negocjacji, bo dzieci w tamtym czasie (...)
Zobacz pełny wpis » |
10/04 Poniedziałek
Znowu zatkał mi się zlew. Chciałam uniknąć zmywania, więc poszłam zjeść na miasto do pobliskiej azjatyckiej knajpki. Potem wstąpiłam do Le Chaland na demi de blonde, gdzie czytałam sobie „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę". Wracając do domu wreszcie udało mi się zerwać gałązkę drzewa wiśni, która obniżyła się pod ciężarem padaj (...)
Zobacz pełny wpis » |