Styczeń o jałowym smaku Kawy sobie nie odmawiam
Gdy rozpoczynam nowy dzień, zawsze w połowie porannej rutyny, gdzieś między śniadaniem a makijażem, spalam papierosa. Jest to papieros elektryczny, nie lubię śmierdzieć. Zawsze w tym momencie czuję największą słabość. Nie mam siły na makijaż, ale wiem, że i tak muszę go zrobić. Przez te dwie minuty myślę o tym, jak bardzo nie mam siły, by założyć kurtkę i wyjść z mieszkania. Myślę o tym, że moje plecy są zbyt zmęczone, aby kolejny raz dźwigać ciężar doczesnego świata. Gdy kubek po mojej kawie wygląda jak brunatna mapa swiata, czyli jest już zupełnie pusty, zamykam za sobą drzwi, wchodzę do windy i zaczynam. Idąc przed siebie pośpiesznym, choć otępiałym krokiem, odprawiam własną mantrę, którą jest osobista modlitwa. Nie kryję, że jest to rytuał (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Wróciłam do siebie. Miałam ku temu obawy bo tak naprawdę w przeciwieństwie do niego ja NIE CHCĘ BYĆ SAMA, ale jak to się mówi nie zmusimy nikogo by był z nami. Podjął decyzję a ja podtrzymuję, że ją uszanuję. Jak to mój Romeo miał w zwyczaju mówić, co ma być to będzie! Fakt, nic nie dzieję się bez przyczyny.... widocznie tego potrzebował, a ja przez łzy życzę mu szczęścia! Dzisiaj już nie piłam, wróciłam do swojego soczku - po tych kilku dniach doceniam jego cudowny smak. Tak jest ze wszystkim, prawda? Musi nam czegoś zabraknąć żebyśmy docenili, choćby w tej sytuacji sok z marchwi! Nadal jest mi ciężko i pewnie nie raz wyleję tu morze łez, ale dzisiaj chcę- uśmiecham się, widzę jego twarz..... i chlernie wierzę, że jeśli mnie kocha to wróci! Ale to on musi sam podjąć decyzję, nie ja, nie jego przyjaciel....tylko Romeo! Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Dzień za dniem mija, czas leci nieubłaganie i nim się zorientowałam minął rok! Tak, właśnie tak....dokładnie rok temu wylądowałam tutaj, zagubiona, zraniona....wtedy wydawało mi się, że mój świat legł w gruzach....stworzyłam własną ścianę płaczu, stałam się dla siebie psychologiem....i wy, wy mi tak bardzo pomogliście! Ten rok po raz kolejny uświadomił mi, że nic nie dzieję się bez przyczyny, każde nasz zdarzenie ma jakiś cel. Czasem musimy upaść, stracić by zyskać coś więcej. Wiem, że wtedy gdy pisałam pierwsze zdania nie uwierzyłabym w te słowa, ale z perspektywy czasu dziękuję, dziękuję, że tak się stało. Poznałam dzięki tej zaistniałej sytuacji Romeo, faceta z którym pomimo burzliwych relacji chcę być, poczułam co to znaczy kochać i być kochaną.... bo on mnie kocha! Jestem tego pewna. A książę? Nasz główny zainteresowany nadal jest w moim życiu. Walczy! Tylko sama do końca nie jestem pewna o kogo, o co....wie, że mnie stracił - bezpowrotnie, a mimo tego chcę być, nawet jakby to (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
milczac Milcząc
Dzięki wam zagłębiłam się w to co tak uporczywie chowam.... wczorajszy komentarz AM.... dosadnie napisała przed czym chcę się uchronić.... ja o tym wiem, że mam dziwny mechanizm zachowawczy.... jak jest dobrze to jest dobrze....ale jak już robi się coraz lepiej... ja po prostu wycofuję się.... szukam pretekstu by mieć powód... powód do tego by się chronić.... tak strasznie boję się cierpienia, że zamiast brać garściami co mi życie ofiaruję, w tym przypadku Romeo..... ja się cofam..... wiem, że to nie jest sposób na życie, zdaję sobie sprawę, że w ten sposób skazuję siebie na samotność.... i to nie jest tak, że zapomniałam o cierpnieniu.... o lzach, które wylałam przez księcia.... to właśnie to, że tak wiłam się z bólu, te setki łez....sprawiły, że to stało się dla mnie przestrogą..... boję się, że znów znajdę się w tej sytuacji..... a wiem, że już po tym się nie podniosę.... niby twarda ze mnie kobieta.... wszystkim służąca radą.....ale kiedy nas to dotyk (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
REFLEKSYJNIE.........
Po raz pierwszy zaczynam pisać coś tak publicznie, ale z drugiej strony jakie to ma znaczenie. W końcu albo chcemy się wykrzyczeć albo nie. Ja w chwili obecnej zdecydowanie tak. Być może jest to spowodowane już tą zimową chandrą ale samopoczucie mam do kitu i jak zbawienia wypatruję choćby najmniejszych oznak wiosny. Żeby to było takie proste, że mówisz i masz , ale jak wszystko w życiu nic nie jest proste. Niekiedy zaświeci słońce, ale częściej jest szaruga i pada ten okropny śnieg z deszczem. Tak zdecydowanie jestem dzieckiem lata, ciepło, śpiew ptaków, zielone drzewa i kwitnące kwiaty, słoneczko ach jak przyjemnie. Mi niestety tak przyjemnie nie jest w tej chwili. Denerwuje mnie dosłownie wszystko, głośniejsze odgłosy, kłótnie dzieci, kubek źle postawiony-wszystko. I do tego to wszechogarniające poczucie klęski. W zeszłym roku zaczęłam się odchudzać , ale tak na poważnie po kilku latach przygotowań psychicznych i efekt był porażający. Wyglądałam super po raz pierwszy w życiu-takie b (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Takie sobie myśli o was Okruchy dnia, strzępy nocy
Krótko tu jestem. Patrzę. Czytam. Dużo smutku. No, tak. Szczęśliwi nie ślęczą przed kompem. Ale uderza mnie coś innego. Brak reakcji na komentarze. Komentarz moja/mój kochany/a Ci się wcale nie należy, jak wypłata na pierwszego. Ktoś sobie zadał trud przeczytania twojego bloga, odpisania...A najczęściej to jest tak, że ani be, ani me, ani kukuryku. Złożyłam dziś np. (i nie tylko ja) życzenia solenizantce. Zgadnijcie, czy było odruchowe: "dziękuję" lub chociażby pocałuj mnie w d....Notka miała nazwę "nostalgia". No, tak. Łatwiej epatować swoim bólem, niż popatrzeć na bliźniego...A co mnie to zresztą obchodzi...Nie moje małpy, nie mój cyrk. Zobacz cały wpis na blogu » |