Terapeuci i rehabilitanci Powrót do zdrowia
Opieka nad chorą osobą może być niezwykle trudna i wie o tym bez wątpienia każdy kto na co dzień musi zajmować się tego typu czynnościami. Nie tylko wymaga to całodobowej czujności, ale również pochłania niesamowicie duże ilości energii. Dodatkowym problemem może być sytuacja, w której osoba którą się opiekujemy jest większa od nas. Wówczas każda nawet najprostsza czynność może być bardzo utrudniona szczególnie jeśli ten ktoś nie jest w stanie poruszać się samodzielnie. Profesjonalna opieka W takim przypadku warto więc zdecydować się na zatrudnienie osoby, która będzie opiekować się naszym bliskim. Warto jednak pamiętać o tym, by była ona odpowiednio doświadczona i wykwalifikowana. Trzeba bowiem pamiętać, że odpowiedni terapeuta będzie w stanie nawet przyspieszyć proces leczenia lub rehabilitacji, dzięki czemu pacjent będzie w stanie szybciej powrócić do zdrowia, a jest to coś czego bez wątpienia chce nie tylko on, ale równi (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Łóżka rehabilitacyjne pomocne w opiece Powrót do zdrowia
Choroby długoterminowe są niezwykle wyniszczające dla każdego człowieka. Przede wszystkim z tego powodu, że potrafią doprowadzić organizm na skraj wytrzymałości. Trudne zadanie w tym wszystkim na również opiekun, którzy przez cały ten czas musi zajmować się osobą chorobą i t (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Likwidacja barier dla osób chorych i niepełnosprawnych Powrót do zdrowia
Jeżeli osoba chora jest częściowo sprawna to może ona funkcjonować samodzielnie we własnym mieszkaniu. Konieczne będzie jednak przystosowanie wszystkiego do jej potrzeb. Dotyczy to przede wszystkim pomieszczeń sanitarnych, które z reguły są dość problematyczne w użyciu przez osoby, kt&o (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Likwidacja barier dla osób chorych i niepełnosprawnych Powrót do zdrowia
Jeżeli osoba chora jest częściowo sprawna to może ona funkcjonować samodzielnie we własnym mieszkaniu. Konieczne będzie jednak przystosowanie wszystkiego do jej potrzeb. Dotyczy to przede wszystkim pomieszczeń sanitarnych, które z reguły są dość problematyczne w użyciu przez osoby, kt&o (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Kilka słów wstępu Walka z rakiem
Będzie to historia o U., u której wykryto nowotwór krwi. Jaki dokładnie to nie jest w tym wszystkim najważniejsze. Najważniejsze – jak ww. U. i cała rodzina radzi sobie z chorobą. Kilka faktów: Chorobę wykryto niedługo po weselu, które U. wyprawiała dla swojego dziecka (tą pociechą jestem ja) (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Magda, miłość i rak W ciele, które jest labiryntem...
"Magda, miłość i rak" - to kolejna książka, dla której z całą pewnością nie zmarnowałam swojego czasu. Właściwie to ona zmotywowała mnie do prowadzenia tego bloga. Dzielić się z innymi swoimi przeżyciami - jest w tym jakiś sens!Bohaterka - Magda Prokopowicz - podzieliła się swoimi najskrytszymi tajemnicami, ubierając je w słowa, oddając w swoich obrazach, odsłaniając siebie prawdziwą na zdjęciach. Z pewnością pomogła tym wielu innym kobietom borykającym się z takimi problemami, jakie ona miała; mnie również bardzo pomogła, choć moje przeżycia są zupełnie inne. Oczywiście nie wierzę ślepo w cały ten optymistyczny obraz walki z rakiem: już chociażby wywiad z jej mężem ukazuje zupełnie inną odsłonę. Ale w tych słowach i w niej całej jest jakaś wielka siła, charyzma... ujmuje mnie jako kobieta, która ma "to coś". Książka o zmaganiu się z nowotworem, historia, która skończyła się śmiercią, sprawiła, że uśmiecham się dziś od rana, że miałam naprawdę dobry dzień! (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Wreszcie delikatna ulga - 60 godzin Uzależniony od kropel do nosa - xylometazolin
Po 60 godzina wreszcie czuję oznaki delikatnej ulgi. Nos czasami jest odetkany na 60 %, czasami odetkana jest jedna dziurka, ale bardzo rzadko mam zatkane obie. Trochę kłopotów sprawia mi jeszcze zaśnięcie, ale jest już o niebo lepiej. Głowa już w ogóle nie boli, samopoczucie mam bardzo dobre. Jutro spróbuję odstawić tabletki Sudafed i zobaczę jaki będzie efekt. Niestety śluzówka wymaga czasu na regenerację, a że sam nawarzyłem sobie tego piwa to je muszę teraz wypić. :) Zobacz cały wpis na blogu » |
Mija 36 godzina.... Uzależniony od kropel do nosa - xylometazolin
Mija właśnie 36 godzina nieużywania kropli. Jedna strona nosa jest praktycznie cały czas zapchana, drugą mogę pobierać powietrze tak na 40-60% jej możliwości. :) Jak się tylko pochylę lub położę nos znów jest zapchany. Ale w porównaniu z poprzednim dniem nie boli mnie już prawie głowa jak również nie mam mdłości. Czuje się w sumie dobrze i mam pozytywne nastawienie. Trzeba szukać każdego postępu, ponieważ to naprawdę dodaje sił. W każdym razie walczę i już wiem, że dam radę :) Zobacz cały wpis na blogu » |
Katorgi ciąg dalszy - 22 godziny po odłożeniu kropelek. Uzależniony od kropel do nosa - xylometazolin
Dopiero 8:00 niedzielnego poranka, a ja już nie śpię od godziny. Normalnie w weekendy wstaję po 10:00, ale brak kropelek daje się we znaki. :) Prawdziwa męka zaczęła się po 9 godzinach od rzucenia leku. Nos był zatkany tak, że nawet kropel Marimer nie mogłem "wlać" do nosa. Przyszedł czas na magiczne tabletki. Delikatna ulga przyszła po jakiś 40 minutach, jedna dziurka od nosa miała drożność na około 40%. Co prawda szału nie było, ale ogólnie samopoczucie się trochę poprawiło. Co jakiś czas "zalewałem" nos kroplami Marimer w celu oczyszczenia śluzówki (dobrze, że kupiłem dużą paczkę tych kropelek na 500 dawek :) ). Prawdziwa katorga przyszła po 12 godzinach. Głowa mi pękała, chciało mi się wymiotować (nie wiem czy to skutek odstawienia kropel), wszystko mnie drażniło i nie mogłem zasnąć. Postanowiłem się zrelaksować, a na to miałem dwa sposoby. Iść na siłownię i się wyładować z negatywnych emocji (tak regularnie ćwiczę), ale biorąc pod uwagę iż jest środek nocy to (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Pierwsze 6 godzin Uzależniony od kropel do nosa - xylometazolin
Właśnie mija pierwsze sześć godzin i czuje się świetnie. Mam trochę przytkany nos, ale nie przeszkadza mi to w normalnym funkcjonowaniu. Nie cieszę się za wcześnie ponieważ jestem świadomy, że magiczne kropelki działają do 8 godzin. Najgorsze przede mną, na szczęście jestem zdeterminowany, a mój charakter mi w tym pomaga. Jak coś sobie postanowię, to prędzej czy później to osiągnę. Nastawienie psychiczne i dużo silnej woli to podstawa :) Zobacz cały wpis na blogu » |
Przygotowania do walki :) Uzależniony od kropel do nosa - xylometazolin
Przeglądając fora dyskusyjne w sieci zauważyłem, iż w Polsce setki osób, ba nawet tysiące posiada podobny problem do mojego, czyli uzależnienie kropli do nosa z substancją xylometazolin. Za namową znajomych (dzięki Artur i Kamil za częste marudzenie na temat rzucenia uzależnienia od cudownego płynu :) ) postanowiłem powalczyć z nałogiem, a przy okazji szczegółowo opisać etapy jakie przechodzę podczas terapii. Krople do nosa zażywam już dwa lata średni co 3-4 godziny, nawet w nocy z reguły mam jedną pobudkę na magiczny środek. Długo rozważałem wizytę u laryngologa, ale po wypowiedziach innych osób, raczej nie do końca wiedzą z czym mają do czynienia. W związku z tym postanowiłem wyjść z tego na własną rękę, a po mojej kuracji dopiero odwiedzę lekarza, który oceni stan mojej śluzówki ( bo w końcu to ona najbardziej cierpi). Choroba ta posiada nawet własną nazwę " rhinitis medicamentosa", czyli polekowy nieżyt nosa. Dokładne informację można znal (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Chora Wędrówka przez życie...
Przemęczenie wywołane pracą na wysokich obrotach, ciągłym niedosypianiem i wczesnym wstawaniem sprawiło, że rozłożyłam się na dobre, całkiem niespodziewanie. Zaczęło się od tego, że przez całą niedzielę było mi słabo, szumiało mi w głowie i dopadł mnie męczący kaszel. Kiedy w końcu wpadłam na pomysł, żeby zmierzyć temperaturę, okazało się, że mam ją znacznie podwyższoną. Co więcej, również K. dopadło to samo, przy czym u niego temperatura wzrosła do 39.8 kresek, przyprawiając mnie prawie o zawał serca. Już kilkukrotnie lekceważyłam złe samopoczucie i prowadziłam zajęcia, zanosząc się od kaszlu, ale tym razem uznałam, że żartów nie ma. Tym bardziej, że przebywam pod jednym dachem ze skrajnie osłabioną i wyczerpaną przez długotrwałą chorobę siostrą, dla której byle przeziębienie może się okazać zabójcze. Gdyby nie to, pewnie postąpiłabym jak zwykle - lekceważąc objawy i licząc na to, że samo mi przejdzie. Stało (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Miało być dobrze, a wyszło ręceprecz odTybetu
Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Chociaż nie, tym razem wyszło znacznie gorzej. Zastanawiałem się ostatnio, co czują ludzie nieuleczalnie chorzy na choroby, które nie mają strasznych objawów, typu bóle, plucie krwią, paraliż, duszności, itp. Ot, tak, po prostu się choruje niewidocznie i w końcu umiera. Chodzi mi o życie ze świadomością, że już nigdy nie będzie tak samo, choć pozornie nic się nie zmieniło. Po prostu, diagnoza wykazała i tyle. Ile planów i marzeń może w sekundzie legnąć. Ile radosci wyparować.... chociaż nic takiego się nie stało. Eh, życie. Zobacz cały wpis na blogu » |
Czy Lekarz naprawde leczy? moje mysli
Mam do dupy organizm tak to jest realizm każdy otym wie jak o pomoc porsze mowią nie niby ze mną wszystko w porządku jest żegnają mnie, czy to miły gest? stawiają diagnozy które się niepsrawdzają tak to są ludzie którzy nas leczyc mają tylko bo nam leki daja (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Szlachetne zdrowie ręceprecz odTybetu
Prawie popsułem Święta rodzinie, ale z zapaleniem oskrzeli nie mogłem udawać, że świetnie się bawię. Lekarz powiedział, że trzeba się szanować i dbać o zdrowie, bo jak się coś przechodzi, to później naprawdę trudno to wyleczyć. Pokornie zacząłem brać leki, jakich przez kilka ostatnich lat nie widziałem na oczy. Organizm się zbuntował i efekt jest taki, że czuję się znacznie gorzej niż wcześniej. Ale nie o tym chciałem. Czwarty dzień siedzę w domu, pociągam nosem i mam wyrzuty sumienia. Bo nie ma mnie w pracy (jak oni sobie dają radę?), bo nie zapieprzam 11 godzin i nie padam na pysk, bo siedzę w domu, a inni pracują, bo dom jeszcze nie lśni czystością i pranie czeka w kolejce. Paranoja. Przez pieprzoną infekcję górnych dróg oddechowych czuję się jak pasożyt, jak ostatni leń i nierób, mam ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię. Mój daleki (geograficznie) znajomy leży od trzech dni w szpitalu, bo chyba ma przerzuty i nie potrafi ruszać lewą ręką. On jest naprawdę chory. J (...) Zobacz cały wpis na blogu » |