Jaki film na wieczór? - zaczynamy. Jaki film na wieczór?
Kino jest rodzajem rozrywki, który lubi chyba każdy, bez względu na upodobania. Rozległość gatunków pozwala nam dopasować obrazy do swoich preferencji niezwykle dokładnie. Każdego roku powstają jednak setki pozycji filmowych, przez co momentami można się zagubić. Nie do końca wiadomo, czego można spodziewać się po danej produkcji i czy w filmie, który ma być głębokim psychologicznym tworem nie znajdziemy czegoś zgoła innego. Twórcy w ostatnim czasie zasypują nas rzekomą różnorodnością w wyborze filmów, w rzeczywistości jednak często okazuje się, że oglądając jeden z nich, miewamy złudzenie, że już to widzieliśmy - i to niejeden raz. Kino to ważna część (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Nietzsche - jaki był naprawdę? Wspomnienia Franza Overbecka No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
Autor: Franz Overbeck Tytuł: “Nietzsche. Zapiski przyjaciela” Tłumaczenie: Tadeusz Zatorski Opracowanie: Tadeusz Zatorski Rok wydania: 2008 Miejsce wydania: Gdańsk Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria W poszukiwaniu prawdy Fryderyk (Friedrich) Nietzsche to jeden z tych filozofów, którzy za życia wzbudzali wiele kontrowersji, a po śmierci nie stracili nic ze swojej skomplikowanej, intrygującej i niepokojącej legendy. Chociaż Nietzsche nie żyje od ponad stu lat, jego osobowość - na równi z wywrotowymi poglądami i enigmatycznymi hasłami - nadal interesuje opinię publiczną. Był to przecież człowiek, który ostatnie jedenaście lat swojego życia spędził w placówkach psychiatrycznych. W połowie lutego 2014 roku napisałam i opublikowałam recenzję ostatniej książki tego autora - “E (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Kiedy Nietzsche szlochał" Pinchasa Perry’ego No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
Tytuł oryginalny: “When Nietzsche Wept” Tytuł polski: “Kiedy Nietzsche szlochał” Reżyseria: Pinchas Perry Rok produkcji: 2007 Gatunek: dramat psychologiczny Fantazja profesora psychiatrii “When Nietzsche Wept” (“Kiedy Nietzsche szlochał”) to bułgarsko-amerykański film fabularny nakręcony w 2007 roku przez Pinchasa Perry’ego. Ten trwający 105 minut dramat stanowi ekranizację powieści Irvina D. Yaloma pod tym samym tytułem. Irvin Yalom to emerytowany, amerykański profesor psychiatrii, a zatem człowiek mający dużo do powiedzenia w kwestiach związanych z psychiką, psychologią, psychoterapią i psychoanalizą. Oczywiście, film “When Nietzsche…”- jako audiowizualna adaptacja - jest zniekształcony przez interpretację reżysera i aktorów. Niemniej jednak, opiera się na wizji eksperta (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Heroes of Might and Magic III – kultowa klasyka Blog informacyjny o grach
Można by powiedzieć, że w czasach, gdzie liczą się gry oparte na silnikach trójwymiarowych przenoszących nas w grę nie tylko za pomocą scenariusza, ale również sprzętowo gra turowa nie będzie się cieszyć powodzeniem, a jednak. Jest gra, w którą mimo upływu lat zagra jeszcze nie jeden. Pojawiła się już w roku 1999 i do tej pory jeszcze nie jeden gracz odpala ją na swoim komputerze. Co jest takiego w tej grze, że mimo przeszło dwudziestu lat jeszcze po nią się sięga? Przecież ani grafika nie jest wysokich lotów, ani scenariusz nie jest dla graczy żadną niespodzianką. Powodem jest chyba to, że jest to jakby powrót do przeszłości, pełen nostalgii. Do tej pory (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Mój przyjaciel Hachiko" Lassego Hallstroma No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
Tytuł oryginalny: “Hachiko: A Dog’s Story” Tytuł alternatywny: “Hachi: A Dog’s Tale” Tytuł polski: “Mój przyjaciel Hachiko” Reżyseria: Lasse Hallstrom Rok produkcji: 2009 Gatunek: dramat, obyczajowy, familijny Z Japonii do Ameryki Amerykański film uchodzący za remake japońskiego dramatu “Hachiko monogatari” Seijiro Koyamy (oryginalną wersję dzieła opisałam w poprzedniej “krótkiej recenzji filmowej”). Przypomnę, że obraz “Hachiko…” ukazywał autentyczną historię pewnego psa. Zwierzęcia, które - dzięki swojej niezwykłej wierności - stało się niemalże japońskim bohaterem narodowym. Produkcja stworzona przez Lassego Hallstroma to próba nowego spojrzenia na losy Hachiko, ale w oderwaniu od ich pierwotnej, dalekowschodniej, pr (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Hachiko monogatari" Seijiro Koyamy No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
Tytuł oryginalny: “Hachiko monogatari” Tytuł polski: /brak oficjalnego/ Reżyseria: Seijiro Koyama Rok produkcji: 1987 Gatunek: dramat, obyczajowy, familijny Czworonożny bohater Japońska produkcja, która powinna zainteresować nie tylko filmomaniaków, ale również miłośników zwierząt. Ukazuje ona autentyczne wydarzenia, które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu w Kraju Kwitnącej Wiśni. Tytułowy bohater dzieła, Hachiko, był wiernym i rozumnym psem, który - dzięki swoim zaletom - stał się znany w całym cesarstwie. Jak podaje polskojęzyczna Wikipedia, czworonóg już za życia był opisywany w mediach i podziwiany przez opinię publiczną. Kiedy odszedł za tęczowy most, jego zwłoki zostały spreparowane i umieszczone w tokijskim muzeum. Hachiko doczekał się kilku pomników. Stał się także bohatere (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Sybil" Josepha Sargenta No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
CYTAT ZAMIAST WSTĘPU “Trauma powoduje dezintegrację ego. (…) Sposobem radzenia sobie z trudnymi emocjami przez dziecko staje się zepchnięcie wspomnień poza świadomość, z których z czasem może powstać alternatywna osobowość. (…) Poszczególne osobowości (…) mogą różnić się między sobą wiekiem, płcią, talentami, umiejętnościami, kompetencjami, orientacją seksualną, wiedzą. Każda osobowość ma odrębny iloraz inteligencji, inne wspomnienia, ciśnienie krwi, własną tożsamość, ostrość wzroku, temperament, a nawet uczulenia. (…) Badania neurologiczne wskazują na różnice w pracy mózgu u poszczególnych osobowości w jednym ciele” K. Krocz, P. Stolorz, “Osobowość wieloraka”, Portal.abczdrowie.pl Tytuł oryginalny: “Sybil” Tytuł polski: “Sybil” (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Charlotte na zawsze" Serge'a Gainsbourga No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
OD AUTORKI Uroczyście ogłaszam, że zdecydowałam się kontynuować moją serię “krótkich recenzji filmowych”. Po zwięzłym opisaniu i ocenieniu czterech produkcji (“Kłopotliwego chłopaka” Juliana Jarrolda, “Habemus Papam” Nanniego Morettiego, “Dobrego papieża” Ricky’ego Tognazziego i “Wyspy skazańców” Mariusa Holsta) postanowiłam zająć się dziełem “Charlotte for Ever” - “Charlotte na zawsze” Serge’a Gainsbourga. Powracam z hukiem, bo tak się składa, że “Charlotte…” to film niesłychanie kontrowersyjny, prowokacyjny i bulwersujący. Przyznam szczerze, że gdy po raz pierwszy rzuciłam na niego okiem, byłam w ciężkim szoku. Żeby obejrzeć go w całości, musiałam długo przygotowywać się psychicznie. W końcu jednak zdołałam przez niego przebrnąć, czego efektem jest niniejszy tekst. Życzę miłej lektury i proszę o cierpliwe oczekiwanie na (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Wyspa skazańców" Mariusa Holsta No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
Tytuł oryginalny: “Kongen av Bastoy” Tytuł polski: „Wyspa skazańców” Reżyseria: Marius Holst Rok produkcji: 2010 Gatunek: dramat, historyczny, film akcji Europejska praca zbiorowa Film fabularny, nad którym pracowała międzynarodowa ekipa: Norwegowie, Szwedzi, Polacy i Francuzi. Dużą rolę w produkcji dzieła odegrali również Estończycy, którzy pozwolili, aby na terenie ich państwa kręcono zdjęcia do filmu. Polski tytuł dramatu, “Wyspa skazańców”, ma niewiele wspólnego z tytułem oryginalnym. Norweskie wyrażenie “Kongen av Bastoy” znaczy bowiem “Król Bastoy”. Jako ciekawostkę można podać fakt, że angielski tytuł produkcji to “King of Devil's Island”, czyli “Król Wyspy Diabła”. Film Mariusa Holsta (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Dobry Papież" Ricky'ego Tognazziego No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
Tytuł oryginalny: “Il Papa buono” Tytuł polski: “Dobry Papież” Reżyseria: Ricky Tognazzi Rok produkcji: 2002/2003 Gatunek: dramat, biograficzny, historyczny Błogosławiony Jan XXIII Produkcja, która wprawdzie nie jest nowością filmową, ale powinna zostać obejrzana właśnie teraz, kiedy oczy całego świata są zwrócone w stronę Watykanu. Kościół rzymskokatolicki doczekał się przecież nowego zwierzchnika, który - ku radości mediów - jawi się jako człowiek otwarty, życzliwy, sympatyczny i skromny. Papież Franciszek, ze względu na swój pozytywny stosunek do świata, bywa porównywany do Jana Pawła II. Trzeba jednak pamiętać, że w XX wieku był jeszcze jeden Ojciec Święty, który dał się poznać jako “równy gość”. Błogosławiony Jan XXIII, bo o nim mowa, został zapamię (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Habemus Papam" Nanniego Morettiego No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
Tytuł oryginalny: “Habemus Papam” Tytuł polski: “Habemus Papam - mamy papieża” Reżyseria: Nanni Moretti Rok produkcji: 2011 Gatunek: komediodramat Za zamkniętymi drzwiami Zabawny, a jednocześnie szokujący komediodramat produkcji włosko-francuskiej. Opowieść, która jeszcze do niedawna wydawała się absurdalna i nieprawdopodobna. Akcja filmu rozgrywa się we współczesnym Watykanie. Po długiej, ciężkiej chorobie umiera powszechnie kochany i szanowany papież. Nie poznajemy wprawdzie jego imienia, ale wyeksponowane polskie flagi sugerują, że chodzi o Jana Pawła II. W Stolicy Apostolskiej rozpoczyna się konklawe, które - jak nietrudno się domyślić - stanowi medialną sensację. Dziennikarze źle znoszą fakt, że wybory papieskie odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Próbują jednak odgadnąć, kto (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Krótka recenzja filmowa. "Kłopotliwy chłopak" Juliana Jarrolda No hope, no fear. Nie ma nadziei, nie ma strachu
OD AUTORKI Z przyjemnością zawiadamiam, że rozpoczynam nowy cykl publicystyczny. Moim celem jest stworzenie serii krótkich recenzji filmowych. Teksty, które zamierzam napisać, mają się składać z kilku akapitów (oraz, oczywiście, podstawowych informacji na temat analizowanych produkcji). Pod recenzjami będę umieszczać ciekawostki dotyczące opisywanych dzieł. Nie narzucam sobie ograniczeń związanych z gatunkiem, problematyką, długością, przeznaczeniem czy rokiem produkcji filmów. Stawiam sobie tylko jeden warunek: mają to być dzieła fabularne. Jeśli kiedyś zdecyduję się omówić spektakl Teatru Telewizji, w tytule mojego artykułu znajdą się słowa “Krótka recenzja teatralna”. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do lektury pierwszego tekstu! Natalia Julia Nowak Tytuł oryginalny: &ldqu (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Beat Hazard - ZASMAKUJ TĘCZY Sen, który śni Czas...
Na grę trafiłem, kierując się opinią jednego z użytkowników forum, na którym bywam. Nie jest to jakiś olbrzymi potwór zżerający masę pamięci... 32 MB w naszych czasach aż dziwi. Silnikiem gry jest wspaniały koncept. Nie wiem jak Wy lubicie grać w swoje gry... U mnie nader często oryginalny soundtrack jest wypierany przez ten z winampa, jeżeli ,,ssie"; wyłączam go, i specjalnie dobieram muzykę. Grając w gwałtowne strzelanki, dobry metal potrafi dać nam niezłego kopa energi, i eksterminacja przychodzi z taką dużą wręcz dozą adrealiny, kiedy w tle leci genialna solówka. Normalną rzeczą dla mnie jest także przesłuchywanie muzyki, pogrywając sobie chociażby w saperka. Jak to się ma do recenzji? Otóż, Beat Hazard jest napędzany Twoją własną muzyką. Bardzo oryginalny pomysł, który przykuł moją uwagę. Gra aktualnie wygląda prosto, na podobne można natrafić na stronkach z grami on (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Na dobry początek... Sen, który śni Czas...
No, to zaczynamy. Nosiłem się z pomysłem założenia bloga od dłuższego czasu. Nigdy nie było jednak wystarczającej siły woli, tudzież czasu. Cóż, zobaczymy, jak blog tutaj będzie się sprawował. Wybieranie gotowego szablonu, zamiast możliwości pełnej dowolności jest krępe, i coś z tym zrobię. Ten tutaj wygląd jest tylko tymczasowy. TEN blog jest tymczasowy, jeżeli znajdę coś lepszego. Czego możecie oczekiwać? Najczęściej najciekawszych wydarzeń w minionym czasie z mojego codziennego życia; również dość często powinny się trafiać recenzje gier, anime - zarówno tych, z którymi miałem przyjemność obcować, jak i najświeższe podejścia. Opowiadania... Cóż, jak mam wewnętrzny mus, to nie mogę przestać pisać, ale za często to on nie występuje. Dlategow więc lubię krótkie, niezobowiązujące formy. No, to tyle tytułem wstępu. Pozdrawiam. Painiac. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Recenza wernisażu Paradiz Art - wizaż i fotografia
24 września w Gdańskiej cafe Szafa odbyła się impreza zapoczątkowująca serię imprez zwanych "Latający Koktajl" organizowanych przez kolektyw sztuki modzaba.pl. Jednym ze składników koktajlu byłam ja czyli wernisaż moich prac:). Oto fragment recenzji, który pojawił się na stronie portalu Mudzaba: "(...)Dużym zainteresowaniem cieszył się wernisaż fotografii Olimpii Goździewicz. Zdjęcia artystki są dopracowane w każdym calu. Ich wartość artystyczna opiera się głównie właśnie na perfekcyjnie dopracowanej kompozycji artystycznej, w kt& (...) Zobacz cały wpis na blogu » |