Okno 3 Pamięci Marka Hłaski
Następnego popołudnia znów zauważyłem, że właściciel rudej głowy pragnie wspiąć się izajrzeć do mego pokoju. Widocznie był jednak bardzo mały i nie mógł wykonać tego, coMarek Hłasko – opowiadania - OknoStrona 2pragnął. Wtedy ja sam zdecydowałem się wyjrzeć i zobaczyłem go; tak, był to rzeczywiścienieduży, bardzo śmieszny rudzielec. Za to przy boku miał potężny pałasz; aż mnie to,pamiętam, zdziwiło, że taki malutki chłopiec ma taki duży pałasz. Odważyłem się izawołałem:—Hej, mały!Odwrócił się, lecz pobiegł dalej. Pomyślałem ze smutkiem, że spłoszyłem go i na pewnojuż nie będzie chciał tu zajrzeć. Lecz nie; wieczorem znów ujrzałem jego rudą główkę, nawetnieco wyżej. I wtedy zrozumiałem, co go przyciąga: obraz na mojej ścianie. Był to nędznybohomaz, przedstawiający bitwę morską: okręty ze strzaskanymi żaglami, spienione fale,rozbitków i tak dalej. Mały patrzył na ten obraz z podw (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Okno 2 Pamięci Marka Hłaski
Przed moim oknem rosło drzewo akacji. Było bardzo stare i uschło: pamiętam, żeostatniej wiosny kwitła już tylko jedna gałąź. Wtedy to po raz pierwszy ujrzałem tegochłopca: siedziałem w pobliżu okna i zobaczyłem w pewnej chwili, że ruda głowa usiłujezajrzeć do mego pokoju. Z początku przestraszyłem się, lecz zaraz potem rozumiałem, iż jestto główka dziecka, i postanowiłem czekać. Patrzyłem wstrzymując dech; biedaczek, chciałzajrzeć nieco dalej, lecz nie mógł się wspiąć. Myślałem: "Pomóc mu? Zapytać, czego chce?"Lecz po chwili przestraszyłem się: przyszło mi do głowy, że mogłoby to zniechęcić go ispłoszyć. Zobacz cały wpis na blogu » |
Okno 1 Pamięci Marka Hłaski
Nikt prawie nie przychodził do mnie; mieszkam sam, od lat w tym samym brudnym ibrzydkim domu przy jednej z bocznych ulic naszego miasta. Do okna mego pokoju niezagląda nigdy księżyc, nigdy też nie widzę stąd nieba i gwiazd; mogę oglądać tylko kawałekpodwórka i przeciwległą ścianę drugiego domu — bardzo wysoką, po części obrośniętądzikim winem. Są tam dwa okna. W jednym — jak z czasem wywnioskowałem — mieszkatapicer, w drugim jakieś młode małżeństwo z dzieckiem; od czasu do czasu widywałem jasnyłebek tego dziecka, nie wiem nawet po dziś, czy był to chłopiec, czy dziewczynka; potemdowiedziałem się, że dziecko umarło. I straciłem ochotę do oglądania przeciwległej ściany;kiedy zrozumiałem, że nigdy już nie zobaczę tego dziecka, zauważyłem, jak doprawdyohydna jest ta ściana.Bardzo rzadko odwiedzał mnie pewien urzędnik z pierwszego piętra; ja sam mieszkałemna parterze. Był to jeden z tych poczciwych świntuchów, w kt (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Brat czeka na końcu drogi 7 Pamięci Marka Hłaski
— Mury na mury? Zresztą... masz czas zająć się tym?— Nie.— Tak będzie najlepiej.— Jasne. To już za dwie minuty... — Zwrócił się nagle do kolegi. — Słuchaj —powiedział — to gdyby oni tam, w poczekalni, mówiąc do niego, patrzyli mu w oczy czy tamprosto w twarz, nie potrzebowaliby go bić?— Oczywiście — powiedział drugi. — Oczywiście... — Z hukiem przejechał pociąg,a kiedy ustało już dudnienie, kolejarz rzekł: — Puścili o minutę za wcześnie. — Kopnął jakiśkamyk i uśmiechnął się kwaśno. — Ba — powiedział. — Gdyby wszyscy nam mogli patrzećw twarz... KONIEC Zobacz cały wpis na blogu » |
Brat czeka na końcu drogi 6 Pamięci Marka Hłaski
Odszedł. Patrzyli za nim, jak biegnie środkiem toru potykając się na podkładach.— Za dziesięć minut tym torem będzie szedł pociąg — powiedział milczącydotychczas kolejarz.Drugi spojrzał na oświetlony zegar.— Za osiem.— Słońce już wschodzi. Możesz zgasić latarkę.— Już za parę dni będzie wschodzić później.— On nic nie słyszy?— Jest głuchy jak pień. Możesz strzelać o krok za nim.— Ogłuchł tam, w więzieniu?— Tak. Może zresztą jeszcze wcześniej.— Musieli pewnie z nim coś robić.— Nie mam pojęcia. Pewnie przesłuchiwali go na swój sposób.— Ja nie chcę nic na ten temat słyszeć, rozumiesz? Mnie toto wszystko nic nieobchodzi. Ja nie chcę o tym słyszeć.— Nie słuchaj.Znów milczeli chwilę. Czerwona kula słońca ukazała się na horyzoncie. Mokre tory lśniły jakdwa pasma słońca. Gdzieś daleko biegł między nimi pochylony (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Brat czeka na końcu drogi 5 Pamięci Marka Hłaski
— Masz dosyć? — zapytał mężczyzna. Zasapał się i począł ocierać spocone czoło;jego wielka, kraciasta chustka stała się momentalnie mokra.Od stolika stojącego w rogu podniosło się dwóch kolejarzy. Podeszli do leżącego i pochylilisię nad nim.— Teraz ma dosyć — powiedział jeden z nich. Zwrócił się do stojącego wciążmężczyzny. — Wyprowadzę go na peron. Świeże powietrze dobrze mu zrobi.— Bydlę — mruknął mężczyzna. Usiadł.Kolejarze wzięli leżącego pod ramiona i wyprowadzili go na peron. Noc była duszna,brakowało im oddechu, uciskały sztywne kołnierzyki. Pachniało czadem i liśćmi nagrzanymiza dnia. Daleko, nad zielonymi światłami semaforów, błyszczały blednące gwiazdyWielkiego Wozu.— Lepiej? — zapytał jeden z kolejarzy zgarbionego.Kiwnął głową.— Wiesz już, gdzie jest twój brat?Nic nie odpowiedział ani nie uczynił żadnego ruchu głową. Kolejarz o (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Brat czeka na końcu drogi 4 Pamięci Marka Hłaski
— Masz dosyć? — zapytał mężczyzna. Zasapał się i począł ocierać spocone czoło;jego wielka, kraciasta chustka stała się momentalnie mokra.Od stolika stojącego w rogu podniosło się dwóch kolejarzy. Podeszli do leżącego i pochylilisię nad nim.— Teraz ma dosyć — powiedział jeden z nich. Zwrócił się do stojącego wciążmężczyzny. — Wyprowadzę go na peron. Świeże powietrze dobrze mu zrobi.— Bydlę — mruknął mężczyzna. Usiadł.Kolejarze wzięli leżącego pod ramiona i wyprowadzili go na peron. Noc była duszna,brakowało im oddechu, uciskały sztywne kołnierzyki. Pachniało czadem i liśćmi nagrzanymiza dnia. Daleko, nad zielonymi światłami semaforów, błyszczały blednące gwiazdyWielkiego Wozu.— Lepiej? — zapytał jeden z kolejarzy zgarbionego.Kiwnął głową.— Wiesz już, gdzie jest twój brat?Nic nie odpowiedział ani nie uczynił żadnego ruchu głową. Kolejarz o (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Brat czeka na końcu drogi. 3 Pamięci Marka Hłaski
— Puff, paff.Zgarbiony człowiek zasłonił oczy rękami i niezdarnie począł cofać się tyłem. Wdrzwiach potknął się o próg i runął. Potem zerwał się nagle i uciekł nie zamykając nawetdrzwi. Wszyscy zachichotali.— Jakiś dziwak — powiedziała kobieta.— Nieczęsto się taki trafia w każdym razie.— Może wariat?— Diabli wiedzą.— Mało wariatów chodzi po świecie? Podobno każdy jest w jakimś tam stopniuzwariowany...— Wiecie co robi wariat, kiedy chce zobaczyć nagą kobietę?— No?— Żeni się.— Świntuch. Ale tamten nie wyglądał na wariata.— Ci, co się żenią, także nie wyglądają.— Jeśli jeszcze raz tak powiesz, to odejdę od was.— W tym mieście nie znajdziesz innego towarzysza. Siłą rzeczy jesteś skazana nanasze.— O której przychodzi nasz pociąg?— Jeszcze czas. O piątej. Boże, on znów przyszedł (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Brat czeka na końcu drogi. 2 Pamięci Marka Hłaski
Pchnął zgarbionego w plecy. Ten niechętnie, z powolnością niedźwiedzia, odszedł. Krążyłchwilę po sali, rozglądając się bacznie, potem znów przystanął przy jakimś stoliku. Siedziałatam kobieta w jaskrawej sukni wraz z dwoma wojskowymi. Wszyscy troje byli trochępodpici, bawili się między sobą nie zwracając uwagi na resztę ludzi i kiedy zgarbionypodszedł do nich, nie wywołało to u nikogo zdziwienia.— Chcesz się napić przyjacielu? zapytał jeden z wojskowych. Nalał wina w kufel popiwie i podał zgarbionemu. — Napij się — powiedział — i wspominaj nas dobrze.Zgarbiony nie wziął kufla. Patrzył na kobietę i nie mówił nic. Uśmiechnął się szeroko,odsłaniając bezzębne dziąsła i kobieta odwróciła głowę.— Zalany jest — powiedziała. — Dajcie mu spokój. Sam widocznie wie, że ma dosyć.— Nie, to nie — powiedział wojskowy. Odstawił kufel. — Siadaj, kochany — r (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Brat czeka na końcu drogi odc1 Pamięci Marka Hłaski
Marek HłaskoTo było małe miasto i mała stacja. Pociągi przychodziły rzadko, nikt tu prawienie przyjeżdżał, a ludzie przesiadujący z nudów nocami w bufecie kolejowym znali się jużdobrze: pili tanie wina, piwo i ukradkiem przyniesiona wódkę; rano szli do pracy otępiali, zżelaznym bólem pod rozpalona czaszką. Kiedy pewnej letniej i dusznej nocy wszedł tenczłowiek, wszyscy unieśli głowy. Wyglądał dziwnie: twarz jego była tak pomięta, że nikt niewyczytałby z niej wieku, plecy miał kabłąkowate, a wyraz jego oczu można by określić jakoszalone zdziwienie. Stał na progu i — mnąc w rękach czapkę — rozglądał się z głupkowatymuśmiechem. Przestępował przy tym z nogi na nogę jak dzieciak, który ma zamiar spłatać figla.Głowę trzymał pochyloną nisko do przodu i dopiero kiedy obrócił się do patrzących niecobokiem, wszyscy zobaczyli, że na karku jego wyrósł potężny, do garbu podobny guz mięśni.Tak cz (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Kto żyje w miedzianym lesie pan-bajarz
5. Kto żyje w miedzianym lesie Zdążyłeś zauważyć, oczy węża, moralność jest sztuczna. Między drzewami z miedzi, powiem ci, kryją się meteoryty i inni: Rycerz i jego drewniany miecz, hobbysta, biolog i ciekawe nie znane zwierzęta. Truteń z alabastru, teoretyczny Ryś, chomik i kleszcz i ich terapeuta jeż, zając z oczami jak wielkie guziki, pies i kot z kamienia i motyle w kolorze atramentu. Pytasz mnie dlaczego tylko oni, bo są zbyt inteligentni i wiedzą, że tak naprawdę nie są. Na tratwie z mchu płynie stwór z stworzony z drutu. Płynie w górę rdzawej rze (...) Zobacz cały wpis na blogu » |