Wspomnienia

Wpisy zawierające słowo kluczowe wspomnienia.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

List 1 d-c oryginalna42@pino.pl

                                Witaj! Dziękuję Ci za list, który jak „za dawnych czasów” jest dla mnie wydarzeniem najważniejszym.  Wystraszyłaś mnie, bo określasz swój stan fizyczny i psychiczny jako spustoszenie. Czy aż tak? Wiem, jak jest Ci ciężko i prawie wszystko dzieje się przeciwko Tobie – bieda, brak swobody, zależność. Zawsze miałaś temperamencik, nieokiełznany charakterek, lubiłaś chłonąć życie i jego uroki. Jesteś osobą nietuzinkową i masz w sobie dwie wady : inteligencje i dobre serce. Tak, tak to są wady w połączeniu z cechami, które wymieniłem wcześniej.  Nie można jednocześnie być buntownikiem zależnym od kogoś a także kochając swobodę decydować się na dziecko. Nigdy nie poznałem prawdy o tym okresie, ale wiele godzin przemyśleń pozwoliło mi domyślać się, że spotkało Cię tam cos złego. I tu przychodzi właśnie moment na wytknięcie wady dobrego (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Rejs 41 oryginalna42@pino.pl

 Nadeszła pora deszczowa i słychać było znaczący szum liści. Gdzieś jeszcze w odmętach gorąca ciężarne samice rzygnęły strugą jaj, z których zaczęły wybuchać całe kłębowiska lepkich, pokrytych śluzem cielsk i, pęczniejąc stale kipiały z kotłów, które je zrodziły. Nieprzebrane strumienie owej kipieli dźwignęły się z wodnych odmętów i sforsowawszy zakazaną granicę wtargnęły na zakazany teren .. ziemię. Zwabiła je do siebie pora deszczowa. Roztwierała przed nimi przytulne błota i chłodne kałuże, a więc szły i szły, setki, tysiące, miliony i miliardy ..pijawek. Szły ze wszystkich stron świata, wiedzione jakimś niezawodnym instynktem szły prosto na nas. W tak gęsto stłoczonych rojach prężyły swe cielska tak szybko, ze aż kałuże falowały, błoto się pieniło a gnijące liście szeleściły. Tylko część owej armii szła do ataku na ziemi. Całe ich kłęby wisiały na drzewach nad naszymi głowami i, gdy tylko wzniósł się ku górze zapach potu, odczepiały się od liści, aby na (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Rejs 40 oryginalna42@pino.pl

 Z wodą do picia nie mieliśmy na ogół kłopotów, nasza siła robocza nauczyła nas jak rozpoznawać liany, z których po przecięciu tryska chłodna, w smaku znośna i sterylna woda. Wystarczyło z takiej liany wyciąć odcinek o długości nie całego metra i trzymać go nad pochylona do tyłu głową a woda lała się ciurkiem, ze aż trudno było nadążyć przełykać. Niestety był dzień, w którym nie było takiej wododajnej liany, było natomiast pod ręką źródełko, z którego tryskała dość klarowna woda. Zamiast pobiec do lasu po lianę, skusiliśmy się obaj na ta apetyczną wodę „źródlaną”… no i za karę biegaliśmy do lasu w sposób wykraczający daleko poza możliwości literackiego opisu. Za dnia to jeszcze pół biedy, bo człowiek ma pewność, że   siada tylko na krótko i za chwile wstanie. Ta sama sytuacja w nocy jest zgoła inna. Leżąc na łóżku przypomniałem sobie, iż nie dalej jak wczoraj rano tuż obok naszego domku były od (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List 1d-b oryginalna42@pino.pl

                                                     Witaj ! Dziękuję Ci za list, za to, ze odpowiedziałaś. Zawsze wiedziałem, że masz zaczątki na bycie kulturalna osóbką. Napisał, to odpiszę. Ale teraz serio -  serdecznie dziękuję, ze jesteś miła. Piszesz, ze trochę się zestarzałaś. Czy masz na myśli tylko stronę fizyczną?, czy i życiową, psychiczną? Wiele doświadczyłaś, to fakt, ale z tego listu dostrzegam i pewne pozytywy. Opisujesz mi relacje, zachowania i zwyczaje dziecka, trochę narzekasz na nadmiar obowiązków, na energiczność (cała Ty w małym opakowaniu) ale równocześnie nazywasz je „ małe talibu” dostrzegłaś wreszcie to, co chyba najważniejsze – relacje, chcesz zmienić nawyki i być dobra matką. Niech Ci Bóg dopomoże, myślę, że jesteś dobrą matką . Kto by pomyślał, ze w rok po urodzeniu jeszcze karmisz (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List 1d-a oryginalna42@pino.pl

                             Witaj Z góry przepraszam, ze jeszcze żyję. Ale podobno trudno mnie dobić. Nie będę zaprawiał cię kitem, że jest mi lekko i łatwo bez Ciebie, bo tak nie jest. Już rok z okładem, kiedy widziałem Cie ostatni raz . Przeleciało. Odeszłaś w stylu angielskim. Cała Ty. Ileż to musiało w tej główce być za i przeciw zanim wycofałaś się? A może wcale nie było? Może jestem zbyt zarozumiały uważając, ze stoczyłaś jakąś walkę? Może po prostu zdrowy rozsadek wziął górę? Urodziłaś dziecko, trzeba żyć,  jeść, urwana swoboda, jakiś tam zawsze obowiązek, brak możliwości manewru, podcięte skrzydełka. To sytuacja nie na Twoją ambicję, oczekiwania i chęci. To proza życia. Wybrałaś, odcięłaś się od Szpaka, no bo jak inaczej? Po co problem z bezdomnym recydywistą? Jak ja to rozumiem! Jak ja teraz wiele rzeczy rozumiem Czasu na przemyślenia miałem mnóstwo, zajęć rozlicznych też, dla (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List6 oryginalna42@pino.pl

                                                                  Witam!  Witam Panią miło! Prawdopodobnie już Pani wie, ze tata wygrał w totolotka większą ilość pieniędzy i ruszył w cug. Przez dwa tygodnie wszyscy mieszkańcy noclegowni bawili się hulaszczo na jego koszt. Całodobowo kursowali po flaszki na metę. Wczoraj ojca zabrało pogotowie do Szpitala. Dziś w nocy zmarł. Przepraszam, ze to ja piszę, ale ciocia prosiła bym Panią powiadomił. Dokumenty ojca gdzieś były porozwalane i nie mogłem znaleźć  numeru Pani telefonu.  Mówili, że przyczyną śmierci był nadmiar alkoholu, my uważamy inaczej. Wie pani jak było, ojciec jak wypił to dużo gadał wszędzie.  Ci, dla których pracował, pousuwali „Słupki” poprzez rozpuszczenie ciał w kwasie i zakopanie na zalewie … ojciec tak by się ni (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List 5d oryginalna42@pino.pl

                                               Witaj! Ja chyba zwariuje, znowu nie mogę się do Ciebie dodzwonić. Oba telefony milczą, nie wiem co się dzieje. Mojego syna aresztowali za pobicie. Całym szczęściem jeszcze zdążył wziąć ślub. Na chwilę obecną jest w Zakładzie Karnym w Siedlcach. Wczoraj podszedłem na „lipa” i poprosiłem dawnych znajomych by mieli na niego oko. Obiecali zaopiekować się nim. Dobrze, że młodszy syn jest spokojniejszy . Trochę mam do Meguni  pretensję, ze pewne sprawy  z życia synów ukrywała. Ja w tej pierdzielonej noclegowni nic nie mogę zrobić, nawet zaprosić na kawę. Ciągle tam chleją i to nawet już pobierają dyktę. Teraz troszkę pozytywnych informacji.  Jak wiesz, zawsze jak mam parę wolnych grosików, to gram w totolotka. W piątek udało mi się trafić 7 z 7 w multilotka, czyli jest to kwota 2700zł. Takie kw (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Rejs 38 oryginalna42@pino.pl

 Pracowaliśmy nad tajemniczą rzeką. Wykonując jej pomiary zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że pracujemy w miejscu niezmiernie newralgicznym, w miejscu gdzie cywilizacja styka się w sposób niebezpieczny  z tzw. dzikością. Pamiętaliśmy  też, że panowie dzicy maja zwyczaj wyskakiwania zza drzew i strzelania zatrutymi strzałami, które po kilku minutach Przenosza człowieka na łono Abrahama. Niepokoił nas fakt, ze nad rzeką pojawiały się coraz częściej jakieś nagie postacie, a potem jakby zapadały się pod ziemię. Piętaszek nas poinformował, że to ludy, które wpuszczają obcych na ziemię, ale nie lubią ich wypuszczać. Incydenty graniczne wisiały w powietrzu i nie długo było czekać aż wybuchną. Pewnego dnia zwijałem się nad rzeka i zobaczyłem, że tam gdzie był kołek była dziura w ziemi , bo czyjaś buntownicza ręka wyrwała kołek i rzuciła go w krzaki. Zabrałem swój znaleziony kołek i pobiegłem do następnych kołków, które wcześniej wbijałem. Jak rzeka długa i (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List 4d oryginalna42@pino.pl

                                      Witaj ! Jak miło było Cię wreszcie widzieć. Jesteś taka sama, nic się nie zmieniłaś .. no może nabrałaś jeszcze  bardziej kobiecych kształtów. Wiesz, wszystkie wspomnienia odżyły. Szkoda, ze nie byliśmy sami, ze nie mogłem Cię objąć jak dawniej … pocałować, przytulić. No cóż może i taka chwila nadejdzie. Na obecna chwili została mi tęsknota i zapach Twoich perfum, które jeszcze dziś czuję … a może to one tak działają. Tyle chciałem Ci powiedzieć a w końcu zapomniałem. Ogarnęło mnie jakieś onieśmielenie, nawet nie wiem,  jak to było możliwe. Ja Ciągle Cię kocham i z tego już chyba się nie wyleczę. Przepraszam. Teraz siedzę w noclegowni i dalej przepisuje pytania z historii. Za godzinę ma przyjść przyszły teść mojego syna. Postanowiłem potrząsnąć siostrunią by wyjęłam moja kasę po ojcu. Chcę by syn wziął ślub. Planujemy (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List 3d oryginalna42@pino.pl

                                      Witaj! Ja chyba zwariuje – jak się z Tobą skontaktować !  Dzwonię na dwa numery. Który jest realny? A może żaden? Odzywają mi się jakieś teksty w rodzaju ; „ abonent chwilowo niedostępny” lub „ wybierz właściwy numer” Na numer stacjonarny nie dzwonię, wiadomo dlaczego. Przechodzę do sedna sprawy. Ja dwa razy w tygodniu pracuję z moim kumplem z liceum (pisałem Ci o nim). Nasza praca polega na tym, ze w środy (Biała Podlaska) i w piątki (Janów Podlaski) jeździmy na bazary handlować ciuszkami ze sklepów z odzieżą używaną. Jego brat ma w Siedlcach takie trzy sklepy i od niego właśnie bierzemy ten towar. Mam pozwolenie od mojego kumpla, żebym sobie brał z tych rzeczy co chcę i ile chcę. Przez moje ręce często przechodzą dziecinne rzeczy, w cudownym stanie i śliczne. Wczoraj przywiozłem dżinsowa, letnią kurteczkę (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Rejs 37 oryginalna42@pino.pl

 Nawet wracając po pracy złe duchy niedawany spokoju. Nasz nieszczęsny pojazd został od góry do dołu zasikany ulewą, co nie ułatwiało zapuszczenia motoru, a w wklęsłościach nieco już sfatygowanych poduszek stały głębokie jeziora, co nie ułatwiało komfortu jazdy. Na domiar złego potężny pień drzewa, zwalony przez burze, uznał za stosowne ułożyć się na wieczny spoczynek akurat w poprzek naszej jedynej drogi.  Na szczęście miałem pod ręką ekipę ponad 20 ludzi, którzy bądź pchając, bądź biegnąc z boku, bądź też wskakując raz po raz na pojazd, asystowali w drodze do domu. Po zatrzymaniu się tuż przed przeszkodą, krzycząc na dzikusów, sam zacząłem się przykładać do pnia, aby go wspólnymi siłami odsunąć. Jakże jednak było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że ekipa – zamiast spieszyć mi z pomocą – stała przerażona w miejscu, a nawet zaczęła cofać się do tyłu. Krzyknąłem jeszcze raz, ale efekt był taki, ze ekipa pognała w las. Jedni, co bardziej odważniejsi pouczy (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List 2d oryginalna42@pino.pl

                                           Witaj! Dziękuje Ci za te parę zdań, które mogłem zamienić z Tobą przez telefon. Jak bardzo długo na to czekałem .. by usłyszeć, ten miły, ciepły głosik. Szkoda tylko, ze tak krótko. Dobre i to. Cały czas przebywam w noclegowni, gdzie w wolnych chwilach zajmuję się segregacją notatek historycznych. Chłopaki piją mało, więc mam względny spokój. Martwi mnie tylko zachowanie syna. Coraz bardzie popada w alkohol i narkotyki. Prawdopodobnie boi się odpowiedzialności jaka wynika z roli bycia ojcem. Prowadzę z nim rozmowy dotyczące ślubu i ewentualnego odwyku … na chwilę obecną nie jest zainteresowany ani jednym, ani drugim. Fascynacja dziewuszką minęła a zaczęła się proza życia, a wraz z nią odpowiedzialność. Czasem przespaceruje się do rodzinki, coś tam zjem i wyrwę parę groszy na totolotka. Wiem, dla Ciebie to bez sensu (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Rejs 36 oryginalna42@pino.pl

  Mieliśmy taka porę, gdy po dżungli błyskały burze i spadały krótkie, ale rzęsiste ulewy. Wyruszając do pracy nie mieliśmy pewności,  czy nie spadnie na nas taka ulewa. Musimy pytać duchów jakie niespodzianki zgotuje nam niebo. A duchów tych – jak stwierdziliśmy – przybywało niepokojąco dużo. Nasi robotnicy po przeminięciu beztroskiej pogody i pojawieniu się pierwszych błyskawic zdradzali coraz większą pobożność i robili, co mogli, aby udobruchać duchy. Jedni stawiali dla nich miseczki z ryżem, inni wieszali na drzewach jakieś kolorowe klapki, przy których od czasu do czasu zasiadali w kucki i mamrotali zaklęcia. Jeszcze inni wkładali do rzeki jakieś gliniane Garki, z których bił taki fetor sakralny. Dzikusy wręcz panicznie bali się błyskawic. Miejscem bogobojnych praktyk był też cmentarz. Składał się on z kilkunastu stożkowatych kopców o wysokości około 3 metrów, a w każdym takim kopcu spoczywał nieboszczyk. Ze szczytu kopca wystaw (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
List 1d oryginalna42@pino.pl

                                                Witaj Od 7 kwietnia jestem na wolności. Mimo propozycji rodzinki, przebywam w noclegowni Senior. Mam czysto, syto i nic mi nie brakuje. W wydziale lokalowym złożyłem wszystkie wymagane dokumenty o przydział lokalu poza kolejnością. Szanse są spore, ale finał odległy, bo będzie to lokal do remontu na mój koszt. Nie szukam towarzystwa dawnych kumpli. Nie znam alkoholu. Miałem jedno bardzo przykre spotkanie z Darkiem – Żyrafą, który zachował się po świńsku i nie chcę już go znać. Dysponuje rowerem, wiec jeżeli pogoda pozwala, jeżdżę w dalekie wycieczki. Uczę się wolności, odreagowuje miniony koszmar. W noclegowni mam błogi spokój i nareszcie porządkuje swoje kilkuletnie notatki z historii Polski. Ale głównym moim celem jest walka o uratowanie mojego syna. Nikt z wolności nie raczył mnie poinformow (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Rejs 35 oryginalna42@pino.pl

 Tereny, które mierzyliśmy, były coraz bardziej odległe, całkowicie nieznane i obce nawet dla naszej siły roboczej. Nie było tam wiosek, a trafiały się tylko pojedyncze chaty, w których mieszkali nieuchwytni samotnicy. Nie wiadomo czy opuszczali chaty, gdy my się zbliżaliśmy, czy też ciągle wędrowali. Raz natrafiliśmy na taka opuszczona chatę, w której cały, nie byle jaki majątek leżał na podłodze bez niczyjej opieki. Stały tam kosze napełnione ryżem, przeróżne garnki, noże w ozdobnych pochwach, tasaki kusze i dzidy. Były też bransoletki z drutu, pierścienie na szyję, przeróżne tkaniny do robienia przepasek oraz instrumenty typu flety i piszczałki. Wszystkie te przedmioty były skarbem dla naszej siły roboczej, toteż podczas mijania takich kuszących chat, pilnowaliśmy ich skrzętnie, aby jakiś tam drobiazg nie zginął przypadkiem w ich koszy.  Ale o dziwo, nie krepując się nasza obecnością, wszyscy po kolei pakowali się do środka i lustrowali bezpański majątek. (...)

Zobacz cały wpis na blogu »