21 listopada 2021, 20:07
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu

Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Na temat portali randkowych i związków, które mają swój początek dzięki internetowi krąży wiele mitów i plotek - oto historia prawdziwa.

Nasze małżeństwo jest dowodem na to, że związki zawarte przez Internet mają szansę przetrwać!

 

Tak, tak, poznałam Radka na portalu randkowym. Była nim Sympatia.pl. To ja pierwsza napisałam do mojego przyszłego męża; szczęka opadła mi z wrażenia na widok jego zdjęcia. W dodatku zwrócił moją uwagę enigmatyczny, intrygujący opis. Wysłałam Radkowi wiadomość prywatną; byłam jednak przekonana, że nie otrzymam odpowiedzi, więc przez kolejne kilka dni nie sprawdzałam skrzynki odbiorczej…

 

Cóż to było za zaskoczenie, gdy w końcu zalogowałam się do poczty i zastałam maila zwrotnego od Radka! Wiadomość była długa, wyczerpująca i interesująca. Muszę przyznać, że nie mogłam uwierzyć, iż Radek w ogóle mi odpisał. Byłam zaskoczona, że zwrócił na mnie uwagę… Na portalu było wiele dziewczyn, o wiele ładniejszych i szczuplejszych ode mnie… W dodatku Radek nie wiedział jeszcze nic o mojej przypadłości…

 

Przez kolejne kilkanaście dni pisaliśmy ze sobą na Gadu-Gadu (tak, jedenaście lat temu ten komunikator jeszcze istniał i cieszył się popularnością). Jako że konwersowało się nam naprawdę miło i przyjemnie, postanowiliśmy się spotkać w tzw. „realu”.

 

Umówiliśmy się, że będę czekała na Radka trzynastego października o dziewiętnastej pod hipermarketem Tesco. Oniemiałam, gdy zobaczyłam Radka na własne oczy. Kurczę, chodzący ideał! Najbardziej do gustu przypadł mi jego melodyjny, łagodny, ciepły głos… Zaszliśmy do Tesco po wino (niestety, byłam wtedy na tyle głupia, że spożywałam alkohol, przyjmując jednocześnie leki). Radek został u mnie na noc, bo uciekł mu ostatni bus do Jezioran. Do niczego jednak między nami nie doszło! Nie jestem tego typu dziewczyną… A Radek to uszanował, co przekonało mnie do niego jeszcze bardziej.

 

Ciężko było nam się rozstać. Radek wywarł na mnie bardzo, bardzo pozytywne wrażenie. Jednak poważnie się obawiałam, że na tej jednej randce się zakończy… Jakże się zdziwiłam, gdy Radek zadzwonił kilka dni później i zaprosił mnie na kolejne spotkanie! W moim sercu narodziła się nadzieja, że nareszcie zerwę z samotnością… Warto było ją porzucić dla takiego fajnego faceta.

 

Druga nasza randka odbyła się w pubie „Sarmata”. Zaczynałam pomału nabierać pewności, że Radek i ja pasujemy do siebie i nasza relacja ma szansę przeobrazić się w coś poważniejszego. 

 

Parę dni później byłam pewna, że wpadłam Radkowi w oko. Zadecydowaliśmy, że zostaniemy parą.

 

Przez kolejne tygodnie nasz związek rozkwitał. W końcu nadszedł taki moment, gdy zaproponowałam Radkowi, by się do mnie wprowadził; zapragnęłam, abyśmy widywali się każdego dnia, nie raz na kilkanaście dni. Marzyłam, żeby mój przyszły małżonek przestał wpadać do Olsztyna od okazji; chciałam zasypiać i budzić się u jego boku. Radek stwierdził jednak, że najpierw musi znaleźć sobie pracę. Jego odpowiedzialność i dojrzałość zrobiła na mnie wrażenie.

 

Na szczęście, Radek prędko znalazł robotę. Nie była to wymarzona praca, ale na razie powinna była wystarczyć. Nadszedł w końcu ten piękny moment, kiedy Radek się spakował i przeniósł do mnie. Wkrótce też wyznaliśmy sobie nawzajem miłość.

 

Niedawno minęło jedenaście lat, odkąd się znamy. Pod koniec września minęło sześć, odkąd jesteśmy małżeństwem. Z początku nie chcieliśmy się pobierać; żyło nam się cudownie w nieformalnym związku, bez potwierdzenia naszego uczucia na kawałku papieru. W końcu jednak, po pięciu latach, coś nam strzeliło do głowy i z mety popędziliśmy do USC. Trzy miesiące potem zostaliśmy mężem i żoną.

 

Nasz związek ma się bardzo dobrze. Okej, czasami musimy dołożyć starań, aby się porozumieć, ale zdarza się to nam bardzo rzadko. Zazwyczaj bez problemu udaje się nam dogadać. W każdym związku muszą mieć miejsce delikatne wzloty i upadki, to normalne.

 

Wierzę, że Radek mnie kocha. Jeśli chodzi o moje uczucia, to może być ich pewny. Wierzę, że będzie nam dane razem się zestarzeć. Jesteśmy dowodem na to, że prawdziwa miłość patrzy sercem! Radek zdołał ujrzeć we mnie to, czego nie widzieli inni faceci. Nie interesowało go to, że jestem chora. I za to bardzo mocno mu dziękuję!

 

Dodaj swój komentarz

Zobacz także

- wpisy o podobnej tematyce

Zaopiekujesz się mną, gdy będzie już koniec?
19 maja 2024, 20:51
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Pojawiła się u mnie w poradni pewnego dnia. Przyszła tylko zapytać, czy będzie mogła skorzystać z pomocy jak już będzie ciężko. Przyszła sama. Stała bezradna, drobniutka, wychudzona słaba i smutna. Ale miała jeszcze w spojrzeniu cień życia, może nie wolę życia, ale ufność, wiarę, że będzie co ma być.