Aas

Wpisy zawierające słowo kluczowe aas.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

Konkurencja nie śpi Harley

Wróciły odstępy między akapitami. Mały kroczek, ale do przodu. No to zostanę jeszcze..   Martynia zachęca do pisania o dopieszczaniu, lecz chwilowo sen z oczu spędza mi inny pan, na usta ciśnie się – kutas na określenie tego kogoś, ale to źle zabrzmi w kontekście :/), komornik.     Zrobiłam onegdaj przysługę kumplowi i fikcyjnie kupiłam od niego auto, bo rozwodził się z żoną, która narobiła długów na potęgę. Po dwóch latach sprzedałam to aut jego ojcu. Tatuś nie wypowiedział OC w PZU, a ja nie „wymeldowałam” tego auta ze swojego konta, bo nie miałam ani świadomości takiej konieczności ani umowy sprzedaży na papierze. Po trzech latach albo i lepiej, w styczniu tego roku, dostałam przelew od pracodawcy mocno uszczuplony. Po nitce dotarłam do przyczyny – komornik zabrał sobie kasę za nieuregulowaną składkę OC. Kumpel dług uregulował i sądziłam, że na tym koniec. &n (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Taksówkarz wychował się tu, na górce. Harley

Słabo tak na lekuchnym rauszu wracać do pustego domu. Nawet jeśli poz atrzaśnięciu drzwi taksówki Azor, kot mój wita mnie stęsknionym miaaauuu, nawet jeśli z rana, wychodząc do fabryki zamykałam drzwi zupełnie nie pustego domu. Nawet jeśli w komunikatorze mam wiadomość od najmilszego. To ja się obmyję i zmyję to "nawet jeśli" i położę ze wspomnieniem.

Zobacz cały wpis na blogu »
Druga Harley

Jak skończę się tytuł uadekwatni pewnie. Pachnie mi wanilią, niedobrze. (nie trawię Kaczkowskiej – odbiegając od wanilii). No, bo. Miałam juz nie palić, znów. Po roku czy dwóch...? Zaczęłam podpalać, okazjonalnie, rzadziej, częściej. I od dwóch dni dobrze żarło, ale dziś było wielkie sprzątanie (przy małym też by się to stało). Rozpakowywałam torbę z wyjazdu weekendowego i na dnie był tytoń. Mężczyzna z Warszawy go tam zostawił. Czyli jego wina. Przez niego zawirowałam znów z nałogiem na chwilę. Na szczęście nie przepadam za aromatami, to jest jeszcze nadzieja, że nie zmienię zdania tak całkiem. A sprzątanie było niezłe. Wywaliłam sporo rzeczy, które przez lata wydawały mi się niezbędne teraz albo w przyszłości. Pamięć mam coraz gorszą, liczę, że minie nie zawiedzie i nie przypomni mi się nagle, że coś miałam, a właśnie wylądowało w kuble na śmieci.   Napisałam to jako (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Pani tak, panu dziękujemy Harley

Papierosy i wódka rozwiązują mi język. Robi się rozwiązany, czy rozwiązły? To się zobaczy z upływem słów. Kalendarz wzbudził gorącą reakcję Mężczyzny z Warszawy i mojego przyjaciela Majkiego. Reakcję dla mnie zaskakującą i przykrą. Pierwszą czynnością Mężczyzny z Warszawy było odwrócenie go tyłem do widoku z komentarzem – Fuj! Majki wydawał identyczne dźwięki. Potem zaczęła się idiotyczna dyskusja z naczelnym argumentem, jakoby kobiece ciało było cud miód, bo niby nie od rzeczy kobiety zwane są płcią piękną, a facet jest brzydki. Wzburzyłam się, przyznaję, i zapomniałam przypomnieć rzeźby starożytnej Grecji przedstawiające przynajmniej pół na pół postacie obu płci, jeśli nie z przewagą męskich ciał. Na nic argumenty o równości, o skrajnej subiektywności ich poglądów. Zadziałał najdurniejszy z argumentów, że to mój słup i wieszam na nim co chcę. Przestali odwracać kalendarz plecami na zewnątrz, a miałam kret (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Dwanaście Harley

Dwanaście, bo dwanaście miesięcy ma rok. Kupiłam sobie kalendarz na ten nowy. Z gołymi facetami. Doskonały jest! Żadnych uwodzicielskich spojrzeń. Napinania, wyginania, nic z tych rzeczy. Goście w naturze swej doskonałej czarno-białej. Zabiorę do fabryki. W domu na ścianach miejsce jest zarezerwowane dla golizny mej własnej, a pomiędzy ścianami tylko Mężczyzna z Warszawy może paradować bez ubrania. Mam nadzieję, że koleżeństwo służbowe się nie zbulwersuje.   Trzy wciąż czeka. Nie mam jakoś weny do pisania. Trzy miało być o naszych ostatnich wakacjach w krajach byłej Jugosławi z dodatkiem Kosowa. Dobrze je wspominam. Może mnie natchnie i będzie i o nich. Tymczasem dobija mnie ciemność. Wstaję – ciemno. Wracam – ciemno. Jasność i słońce przesiaduję we fabryce. Spoglądam w okno i mam plany - pomiędzy obowiązkami - czego to ja nie dokonam po wyjściu na wolność. Wychodzę z wrażeniem, że wychodzę w noc i powinnam zar (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Sześć? Harley

Dwa dni temu puściłam totka. Zgubiłam kupon. Czy numery 8, 9, 13, 30, 36, 42 były na nim?          

Zobacz cały wpis na blogu »
Cztery Harley

Zanim nastąpi Trzy, a mam nadzieję w końcu to Trzy napisać, niech się spełni Czwórka, bo dziś, proszę państwa, plan był minimalny – pojechać na myjkę dwa kroki od garażu. Kolega Majki ze mną się wybrał zmyć pieczarki z Bzyczka. Umyliśmy. Trzeba mi było jeszcze zakupy zrobić, bo lodówka pusta. - Nooo, blisko do Reala... Dasz radę.. Opierałam się krótko. Pojechaliśmy. - Jeszcze coś na szybki obiad, bo nie jadłam nic od rana – powiedziałam tuż przed kasą. Zajrzałam do koszyka – W sumie jest kurczak... Można z curry zrobić... - Zapraszasz mnie na obiad? – zapytał Majki. - No. - Jeszcze muszę do Kaznzasu, ale dobra, to po obiedzie... Chociaż... Fajnie byłoby piwko do obiadu... Śmigniemy do Kanzasu razem, dasz radę. I znów mnie przekonał! Śmignęliśmy. I wróciliśmy. Tam razem nie zrobiłam nic głupiego. Jechałam ostrożnie, ale bez paniki i bez lęku. (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Dwa Harley

Można się tam objadać świeżymi figami. Winogrono niestety mi nie służy.        

Zobacz cały wpis na blogu »
Raz Harley

Są jeszcze w Europie miejsca bez tesko i makdonalda. Jakież to było kojące. A na dokładkę drogi nie są tam dziurawe.      

Zobacz cały wpis na blogu »
Tytuł byłby frywolny Harley

Czekanie zwykle nie kojarzy mi się dobrze. Jednakże jest czekanie, które mnie zachwyca. Kiedy czeka na mnie Mężczyzna z Warszawy. Z poświęceniem i skutecznie... Wspomniałam to dzisiejsze czekanie we fabrycznej toalecie. Zapach wkładki higienicznej to sprawił. Zmieszany mój z jego. Ciężko było się potem skupić przy wznawianiu kolejnych zwalonych w poniedziałek procesów.    

Zobacz cały wpis na blogu »
Niewiele więcej od kury Harley

Nienawidzę i kocham cud-logo, które dostałam w postaci kiepskiej jakości kseor zeskanowane do pliku pdf. Trudno pozostać obojętnym do czegoś, z czym obcowało się dziś cztery godziny, wczoraj dwanaście i po kilka godzin w dni wcześniejsze. Jakbym miała więcej zwojów nie zdążyłabym wejść z tym obrazkiem w tak głęboką relację, bo opanowałabym fotoszopa w sekund pięć i nie bujałabym się z pojedynczymi pikselami, tylko użyłabym jakichś tajemniczych zaawansowanych możliwości tego wypasionego softu i w jeden dzień sprawa byłaby załatwiona. Ale zwojów już na starcie dostałam może nie tyci, jednakże mało. Za mało w zestawieniu z potrzebami. Potem przez lada dbałam, by ich ilość jeszcze pomniejszyć: alkoholem, trawą, fajami i brakiem snu (o upływającym czasie z jego destrukcyjnym działaniem nie wspomnę).   Natworzyłam więc warstw od zarąbania, bez ładu i składu i zrobiłam coś – nie wiem co, ale uniemożliwiło mi to skutecznie zmianę koloru niekt&oacu (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Plus minus i biało-czerwone paski... Harley

Wstawanie po drewnie łatwe nie było. Wieczorem miałam WF zwany Spartą – nazwa niezwykle adekwatna do męczarni – to się rozruszałam. Przewidując jednak pogarszanie się stanu mięśni, głównie pleców, kupiłam sobie na jakiejś małejcence godzinny masaż relaksacyjno-leczniczy i zapowiedziałam się u masażysty na dziś po fajrancie.   Kilka dni temu był też biotron do wzięcia. Zawsze mi pomagał na różne, nawet zadawnione,  kontuzje. Zastanawiałam się brać, nie brać? Ale po co? Nic mi nie jest. A dziś byłby jak znalazł, bo łokcie mam już prawie - jebanego – tenisisty. One najszybciej mi siadają, łokcie to moja pieta. WF-em ich nie doprawiłam, bo pompek było niewiele, a i tak robię je na pół gwizdka.   Przydałoby się też pedicure z dłońmi w zespół. Po długich poszykiwaniach mam w końcu sandałki na koturnach, z odkrytymi palcami są. Nigdy nie miałam takich uprzedzeń, jednakże dowiedziałam się w szatni po (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Zarzuty bez pokrycia Harley

Entuzjazmu to mi chyba nie brakuje. Z wielkim dziś od rana zabrałam się do poprawiania błędów we fabryce, co by wszystko się zgadzało w dalszych obliczeniach. Z jeszcze większym szukałam dla Mężczyzny z Warszawy sklepu w Suwałkach albo okolicy, gdzie mógłby kupić albo naprawić zasilacz samochodowy do kompa. Bo takie miał ciśnienie na łono natury, że półtora tygodnia temu zapakował namiot, laptopa i inne takie na motor i pojechał pracować nad Brożane. Dziś przed południem dostałam wiadomość tekstową, że potrzeba mu pomoc, to się zanurzyłam w necie, telefonowałam do sklepów, pisałam kwt do Mężczyzny z Warszawy. Szczegółów awarii i jak się wszystko skończyło dowiedziałam się niedawno na gg:   „ten na a... z Suwałk wymienił kondensator w spalonym zasilaczu, powiedział ze nadal nie działa bo pulsuje prądem - ale podłączyłem go i ładuje, wygląda że działa. Zaczęło się od tego, ze rano jak zwykle podłączyłem komp (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Z górki na pazurki Harley

Tak się zastanawiam jaka to różnica czy palę czy nie. Jaka to różnica czy przed czy postawie przecinek. Czy piję czy nie. I inne różne takie czy robię czy nie. Na długość życia i tak nie ma to wpływu, bo ona z góry podobno ustalona. Mówią o tym przeznaczenie. Pamiętam o swoich obowiązkach – muszę rano wstać do fabryki, ze świeżą głową, bo mój doświadczony zmiennik na urlopie i ja nowicjusz sama na placu boju. Jak na razie radzę sobie. Pamiętam o zimie, nadejdzie i trzeba się do niej przygotować. Przygotuję, tak się złożyło, że jutro. Robię postępy w fotoszopie. Cieszy :/.  I nie żebym sobie zmarszczki wygładzała. Kończy się Amber naturalny, znaczy pora spać. Opowiedziałabym więcej, ale może za jakiś czas albo i nie. Smutek mnie odwiedził i siedzi, skurczybyk, głęboko. Coraz trudniej go wykopać za drzwi.  

Zobacz cały wpis na blogu »
Inwestycja Harley

Ile zainwestowali? Nie wiem. Po co? Rzekomo w dalszym przełożeniu dla zwiększenia wydajności. W co? 1. Wielki autokar na 3 dni. 2. Paliwo na jakieś 800 km. 3. Hotel z pokojami od 290 do 360 za dobę i apartament za pińcet. 4. Żarcie. Piwo i wóda ile ludzie dadzą radę w siebie wlać. 5. Gryl. 6. Spływ kajakami Czarną Hańczą. 7. Kolacja na statku pływającym po pięknych okolicznościach przyrody w augustowską noc.   No i oczywiście delegacje dla wszystkich i majl wysłany do tych, którzy by coś mogli od nas chcieć w poniedziałek lub wtorek, że nas nie ma, bo jesteśmy na „wyjeździe szkoleniowym”.   No to się zintegrowałam.   Tak się bawi, tak się bawi, moi drodzy, (...) moja nowa firma. :/           (...)

Zobacz cały wpis na blogu »