Znaki szczególne Ukrainy Harley
Każdego, kto narzeka na polskie drogi wysłałabym karnie na jeden dzień na Ukrainę. Myśmy nie narzekali w niedzielę, jadąc w stronę granicy i z własnej woli, po noclegu pod Rzeszowem, ruszyliśmy w stronę granicy z Ukrainą. Gdybym przespała przejście graniczne, to po otwarciu oczu i tak wiedziałabym, że jesteśmy już po drugiej stronie. Krajobraz zupełnie się zmienia. No i oczywiście to nieustanne kołysanie, podrygiwanie i podrzucanie na łatanym jak popadnie asfalcie. Na ukraińskiej wsi się pracuje, rękoma własnymi. W Polsce na wsi nie zobaczy się już takiej ilości ludzi nisko pochylonych na małych poletkach i skrupulatnie wyrywających chwasty, czy cokolwiek tam robią. Na ukraińskich drogach wciąż można spotkać furmanki, ale nie to jest najbardziej charakterystyczne. Samochody z ciemnymi szybami – po tym można poznać, że nie jest się już w Polsce. Oni nawet przednie szyby mają czarne, jakby zaćmienie słońca chcieli przez nie oglądać (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Hmmm Harley
Nie wiem jak jest w Irlandii, ale Ukraina jest zielona dziesiątkami odcieni. Zacięłam się w zastanowieniu o czym by tu dalej, włączyłam mecz Niemcy-Kamerun czy jakieś inne czarne w białym i zapatrzyłam w oczekiwaniu aż się odetnę. Pod koniec pierwszej połowy Junior przysłał kwt z pytaniem gdzie byliśmy na Ukrainie, bo Nazar, który z nim pracuje jest ciekaw. Oczywiście zapomniałam nazwę wioski/miasteczka. Zajrzałam zatem na google.maps.pl, bo gugle wie wszystko... Tak... Gugle wie! Wie nawet o istnieniu domu, w którym Mężczyzna z Warszawy tak słodko przytulał mnie pod cienką kołderką! http://commondatastorage.googleapis.com/static.panoramio.com/photos/original/18879570.jpg Na piętrze, po lewej. Kurnia! Cały świat może sobie obejrzeć to miejsce, a sądziłam, że byliśmy zabici dechami (antena satelit (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Się zbieram Harley
Znów tam byliśmy. Na Ukrainie. Przed powrotem wymieniłam się krótkimi wiadomościami tekstowymi z moją koleżankę z fabryki. Dowiedziałam się, że jeszcze nic nie wiadomo. Dziś już się zaczęło – dwa biurka stojące w moim bezpośrednim sąsiedztwie niebawem się zwolnią i dwoje fajnych ludzi będzie mogło wykorzystać szansę, jaką podobno jest wywalenie z roboty, bo będą mogli znaleźć lepszą – tak to tłumaczą ci, co z troską w oczach wręczają kwity. Tych dwoje to początek. Szansa wisi nad głowami większości z nas, gdyż albowiem tranzycja trwa. Moje zbieranie też trwa – do powspominania Ukrainy i tego i owego. Zobacz cały wpis na blogu » |
Baletnica Harley
Serducho i tatarak i kiedy podążę tropem rozciągniętych przez nie nici z nieśmiałością wchodzę do kuchni. Ciast nie piekę, zapiekanek nie robię, pieczystego też nie robię i nie mogę się tłumaczyć małą kuchnią, brakiem piekarnika, maszynki do mięsa, stolnicy, bo to jak rąbek spódnicy dla baletnicy. Kiepsko tańcuję przy patelni. Jak przystało na złą baletnicę marzę sobie o dużej kwadratowej kuchni ze wszelkimi urządzeniami, z wyspą, szufladami i drzwiczkami zamykającymi się tak.. z takim zwolnieniem tuż przed zespoleniem :D Z piekarnikiem na wysokości oczu i ze zmywarką. I w szafkach mam dużo miejsca. I przyrządzam frykasy, gotuję wyrafinowane zupy, a potrawy zasadnicze to pstryknięciem palców wyczarowuję ino mig. No, to sobie pomarzyłam i to dość skutecznie, bo zdziwiłam się przez ułamek, jak weszłam do mojej obecnej po butelkę szampana (znaczy taniego wina musującego) i musli. Na opakowaniu musli narysowali pomarańc (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Zagralśmy jednak Harley
A jednak miniony weekend był z tysiąca moich. W ubiegłym tygodniu, gdy zapowiadał ten wyjazd do Zakopca powiedziałam, że nie wydaje mi się, by miał ciśnienie na góry i nie ma też ciśnienia na przyjazd do mnie. „Ciekawe skąd to wiesz co ja mam, a czego nie” – zapytał. Nie wiem skąd wiem, ale wyczuwam i rzadko się mylę. W piątek pojechał na dworzec na nocny do Zakopanego. Nie wsiadł, bo „Za bardzo zapchany pociąg, nie jadę”. Na moją sugestię, że rano ma pociąg do mnie, nie odpowiedział. W sobotę w porze obiadowej objawił się w necie i zakomunikował niby pytając – „ Nie chce mi się nigdzie ru (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Blylylylummmplum Harley
Wampiry! Precz! Kiepskim jadłem jestem! Krwi mi nie wzięli, bo poleciała na łeb na szyję. Morfologia znaczy. Kupiłam kwas foliowy i spróbuję za miesiąc. Miękko czas mi się dziś ułożył między palcami i niepostrzeżenie między nimi przemknął. Niepotrzebnie. Stracony. Szukać go nie będę. Nowy nadejdzie. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Darts Harley
Znów się odwlecze, gdyż zajrzałam do wszechwiedzącej wiki, która onieśmieliła mnie rysunkiem opatrzonym mianem – budowa profesjonalnej lotki. Że ma aż tyle elementów budowy ... – nie sądziłam. ORGANIZACJA również się krystalizuje w mej – pożal się boże – głowie i nabiera wciąż bardziej złowrogich kształtów i bytów. Zatem dziś też nie pora. Zobacz cały wpis na blogu » |
Nosferatu Harley
Grał kto kiedyś w darta? Ja grałam, ale zasady trzeba mi było na bieżąco, bo zbyt zawiłe. Skojarzyło mi się co nieco. Uporządkuję i wyartykułuję palcyma owo. Bo to temat na spokojniejszy wieczór, dziś jestem zmieszana, zbełtana, daleka od równowagi. Sprawiła to fabryka. Ale ten temat też wymaga wyciszenia. Zarówno, by ogarnąć jak i opanować, okiełznać w sobie. Dziś prześladuje mnie słowo ORGANIZACJA! Jawi się jak coś z czego wyplątać się nie sposób, wampir, który gryzie, by wypić, ale i w wampira przemienić ofiarę. (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Koh-i-noor Harley
Czekałam na ten list od tygodnia. W piątek znalazłam awizo w skrzynce. Dałam kotom żarcie i poleciałam na pocztę. Rzeczywistość potraktowała afirmację razy dwa! Wróciłam do domu i łamiąc zasadę „nie odzywać się pierwsza” zaggadałam – „Witaj!”. Bo musiałam uświadomić Mężczyźnie z Warszawy co następuje. Że mianowicie ile kosztuje mój palec u nogi, jak jest cenny skoro nawet nie oddając go na zawsze, a tylko na chwilkę pozbywając się jego pełnej sprawności inkasuję sześć tysi! Normalnie czytałam to pismo z dziesięć razy, liczyłam zera, przyglądałam się temu „sł (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
AN - anonimowa nikotynistka Harley
Haaaj. Na imię mam Harley. Jestem nikotynistką. Nie palę dwadzieścia pięć dni, osiemnaście godzin i trzy i pół minuty... Czy coś koło tego :/ Porzuciłam też rower. Haaaj. Na imię mam Harley. Jestem nikotynistką jeżdżącą tramwajem... Ohyda! Powrotu do nikotyny nie planuję, ale rower zamierzam ruszyć jak tylko mróz ze śniegiem skończą zabawę w berka. Pytanie czy zamiary mierzę na si (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Wal się Harley
W dupie nadal przebywam, znaczy nie palę. Chwilowo. Tego się trzymam. Nie, że jakieś ostateczne rozwiązania, definitywne rozrachunki, już nigdy! („jak okrutnie dwa słowa te brzmią”...). Niezależnie od powstrzymywania się coraz gorzej reaguję na dziadostwo razem na raz. Byłam z dziećmi (Junior z Poślubioną) u moich rodziców. Źle znoszę te spotkania, a po nich potrzebuję czasu by powróciła tolerancja i zwyczajna życzliwość dla najdrobniejszej przeciwności stającej mi na drodze. Starzeją się. Normalna sprawa. Nawet przyspieszenie tego procesu jest do zaakceptowania – trzęsące ręce, wyjący aparacik słuchowy, gubienie jajka w połowie drogi na talerzyk, to pryszcz. Nie mogę znieść ich wzajemnej wrogości. Oni się nienawidzą i obwiniają za własną starość. Oboje są życiowo niespełnieni. Ojcu nie wiem czego żal? Chyba braku wypełnionego trzosu bez dna, bo nie ma takiej kasy, której (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
Jestem w dupie :/ Harley
Kurrrwa mać! Co mnie podkusiło, żeby nie wejść do trafiki, którą mijam po drodze do roboty! No co?! Jakiś debilny pomysł, czy jak? Nie palić!? To chore jest. Chyba pójdę na stację po zwykłe fajki chociaż... Ale średnio mi się chce... Mogłabym jeszcze do sąsiada po szczyptę tytoniu, ale izoluję się od niego, czy raczej trzymam go na dystans, to jakoś nie honor... Przesrane! Mogłabym się jeszcze solidnie upić, ale to też nie teges, bo: po pierwsze dyżur mam i jakby co muszę być w miarę trzeźwa; po drugie szumek w głowie potęguje chęć na dymek :/ Przesrane. Zobacz cały wpis na blogu » |
Nnno. Harley
Był dobry. Bo jakby przyłożyć od niego miarę długości, to był w większej połowie zły niż dobry, ale jak zważyć, to już sprawa wygląda całkiem inaczej. Waży miniony rok dobrze i stąd to pierwsze króciutkie zdanie. Ja też ważę niekiepsko, ale oba tematy rozwinę niebawem... Zobacz cały wpis na blogu » |
Lekarstwa z domowej apteki Fanaberki Harley
Fanaberia przysłała dożo cudowności, którymi się raczę wieczorami na przemian z grzańcem. A że na czekanie na sen nie mogę sobie pozwolić zagryzam, te nietuzinkowe nalewki jakim nasennym i w głowę zachodzę z czego ona te niezwykłości wyprodukowała. MzW wspaniałomyślnie wszystkie mi zostawił, bo „za ostre” dla niego. Mnie tam one przełyku nie kaleczą, a przyjemność dają, aż się nie chce zasypiać, choć palce powoli już to czynią. Pójdę zanim mi nogi zasną. Dobranoc Fanaberko dobroczynna :) (a jutro do tej wróżki... na dobry rok niby...:/) Zobacz cały wpis na blogu » |
Sraty-dylematy Harley
Jutro mam iść z koleżanką do wróżki. Tarota ta wróżka sprzedaje za 40 zeta. Z tarotem problem jest zasadniczy – zapytać konkretnie trza, a ja nie wiem – pytać o dom, co go chcę zbudować, o źródło finansowania własnego, co je chcę zmienić, o miłość? Bo o zdrowie nie będę, nic ciekawego mi nie powie, wiem że mam końskie. Teraz dręczy mnie prostsze pytanie – poćwiczyć, czy nie poćwiczyć? Święta mnie obciążyły, więc by należało, ale to obciążenie ciężką mnie zrobiło i ciężko się zdecydować na ekstremalną ruchliwość. Poczekam aż wywietrzeje mi grzaniec z głowy. Jeśli po wywietrzeniu zostanie czasu na poćwiczenie przed porą na spoczynek, to mo (...) Zobacz cały wpis na blogu » |