Wrocław, Niskie Łąki
Za dzieciaka kiedy tylko była okazja i nasz Pomarańczuś (tak miał na imię nasz Fiat 125p) stał pod domem, praktycznie cały czas spędzało się w nim bawiąc w przeróżnego rodzaju wyprawy i wyścigi. A jak tato coś robił przy Pomarańczusiu to dopiero była frajda. Nie było także oczywiście możliwości aby opuściła mnie jakakolwiek wizyta w warsztacie.
Czas jednak szedł do przodu, a rozpacz była wielka gdy Pomarańczusia zastąpił Szaruś, czyli nic innego jak Borewicz wprost z FSO. To jednak nie było już to samo...
Człowiek dorastał, zaczynał interesować się innymi rzeczami, poszerzać horyzonty. W praktyce oznaczało to odkrycie innych wspaniałych pojazdów, które przez większość poszły w zapomnienie. Lancia Stratos, Fiat 124 Sport Spider, Ford Capri, Mirafiori...
Później była matura, pierwsza praca i... "Tato kupuje Fiacika". Zdziwienie taty było dość niesamowite i wiele razy potem było powtarzane "Gdybym tylko wiedział... Tyle części poszło na złom a teraz by się przydało". Tak rozpoczęła się epoka "Ja i mój Kant". W międzyczasie pojawiły się jeszcze dwa, ale niestety... Jeden garaż, mało czasu, proza życia... Tym sposobem do dziś w rodzinnym domu uchował się tylko jeden.
Motoryzacja, automobil, samochody. Nieraz słyszymy pytanie o trzy słowa które najlepiej opisują naszą osobę, moją osobę najlepiej opisują właśnie te.
Pasja od dziecka, ale jeszcze kilka lat temu tylko pasja. Mam jednak to szczęście że pasję udało się przerodzić w pracę zawodową a tym samym postawić na pierwszym planie mojego życia. Gdyby kilka lat wcześniej ktoś mi powiedział że zrezygnuję z lubianej przez siebie pracy i kompletnie zmienię branżę oddając się całkowicie motoryzacji, to moją reakcją zapewne byłby wybuch śmiechem. Teraz mogę śmiało powiedzieć że to co wydaje nam się niewyobrażalne, czasem może stać się rzeczywistością szybciej niż nam się wydaje.