Niedawno tak ubita i dołami piaszczysta doga snuła się na starą i zacną miejscowość, której należy się szacunek i estyma. Droga na Pompy to tak bardzo mocno wryta w świadomość mieszkańców tej wsi historia i tradycja a tak mało znana mieszkańcom Puław. Prosta jak strzała, wypada na Lubelskiej w sumie to już nie. Gdzieś za krzyżem na Końskowolę. Tylko pachołki na zielono malowane zdradzają jej istnienie. Z Puław na Końskowolę pawie nie do zauważenia. Na lewo kto by skręcał na wiaduktem…po co. A to ona była geniuszem w zaborczym rosyjskim znoju techniki. Kolej żelazna na nowo pisała być lub nie być wsi, miast, tych przyszłych co się nimi stały. Tak upadł Kazimierz Dolny, tak wyrosły Puławy. Żelazne koła zaczęły toczyć się w oddaleniu 2 wiorst od centrum osady dając i budując jej nowe oblicze. Tak pięknie Prus to opisał ..warto poczytać. Tam na Rudy w XVIII wieku pole było, uprawiane przy ścianie lasu. A las nie młody…oj nie. Jeden na moje amatorskie oko starodrzew w okolicy. Nie mówię bez faktów z historii. Cytuję zapiski z książki Leszka Zugaja „ Historia Nadleśnictwa Puławy”.:
„Straż Końskowolska obecnie w dożywotnim posiadaniu Księżnej Czartoryskiej matki zastawionym położona składa się z czterech obrębów: Młyński, Rudzki, Kozibród i Góra. We wszystkich tych obrębach pozakładane są cięcia podług zasad przez księcia Czartoryskiego przyjętych stosowane do reskryptu Komisji Rządowej z 26 lutego roku bieżącego, przy którym są dołączone decyzje co do rodzajów urządzenia….W obrębie rudzkim, dawniej jako zapaśny uważanym, naznaczono wycięcie jedynie drzewa przestarzałego i murszowego, gdyż do potrzeb gruntowych inne obręby należnej ilości drzewa dostarczyć nie są w stanie. Wycięcia to w tem samym miejscu gdzie były cięcia na rok 1833 wyznaczone i już wycięcia naznaczone zostały tak dla pokrycia cięcia przyszłorocznego jako też z powodu iż w tem miejscu jest najstarszy drzewostan.”
Już wtenczas był dawno las. Karol Perthees malował mapy genialne. Starał się oddać ich wzór właściwy, wychodziło różnie. Wiek XVIII i mapa dla ostatniego króla Antoniego Augusta Poniatowskiego herbu Ciołek rzeczon. Tam las się rozciągał o otaczał Puławy, Młynki, Rudy….Piękny.
I dalsze mapy z XIX wieku i dalej pisały jedną nutą ,że las tu jest i był i już w nim coś gmerali. Uszlachetniali . W przytoczonej książce czytamy :Po 1867 roku
„Z pewnością pewien wpływ na gospodarkę w tutejszych lasach posiadał Instytut Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa, działający w Puławach. Liczne poletka doświadczalne były w okolicznych lasach. W początku XX wieku w Lesie Ruda dwie powierzchnie doświadczalne sosny pospolitej założył profesor Kurdiani.”
I koła drewniane co kołodziej z kunsztem wykonywał, obręcze gorące żelazne nakładał zamieniono na koła z opony wulkanizowanej. Nawijane kilometry na obręczy znój ,dziś na bieżnik opony. Piachowa droga z dołami wyrobionymi przez deszcze, wozów drabiniastych metry, czy stóp ludzkich miary zastąpiona masą nową, trwalszą, bitumicznym światem. Od pomp co z Kurówki z Rud zasysały wodę i pod ziemią w drewnianych rurach, no może żeliwnych nawet pompowały nieustannie wodę do wieży wodnej przy stacji Puławy. Teraz zwanej Puławy Drewniane, niegdyś jedynej, dziś towarowej oby , gdzie orzech Zabytek Przyrody rośnie… Rozłożysty w swoim świecie. I ta droga z spalonej przez gówniarzy wieży wodnej , tej jednej z trzech w Puławach na przestrzeni dziejów ,przecięta drogą krajową jest. Lecz im bliżej Rud tym jej smak jest normalniejszy, wyrazisty, swojski, tutejszy, nasz. Tu na niej działy się wydarzenia trudne lat okupacji niemieckiej. Tu obok niej niegdyś był krzyż, tak w połowie drogi do Puław. Przeniesiony…Uwielbiam tam bywać, jechać z synem mijając zagony kukurydzy, słoneczników, smaków pól ,widząc w oddali kopuły kościoła w Końskowoli ,smakując coraz bardziej ciszę rudzkich ostoi. Gaszę zawszę motor przy krzyżu stalowym, przy sośnie na 3 konary dzielonej. Krzyż spawany ,z rury grubościennej. Mały parkan ze żelaznego ogrodzenia. Zadbany, srebrzanką pociągnięte. Kwiat sztuczny ale nie szpetny. Sągi drewna przy gajówce są. Pies zaszeczekuje się na swoje siły. Ujada delikatnie, nie nachalnie. Drga na Młynki, na młyn książęcy niegdyś. Obok droga pożarowa nr 29… Dom Ludowy, OSP Ruda, kamienie na Kurówce poukładane kiedyś, dziś szumią pięknie. Lekko się pod mirabelkami rozlewa, miętą pachnie, mydelnica obok, stacja byłych pomp w czerwieni cegły ukwiecona jest, zejście nad rzekę strome ale warte. Zamykamy oczy z młodym, wsłuchujemy się w szum…niczym Siklawa, niczym Szumy na Roztoczu. Ta niepozorna rzeczka potrafi pchać tą wodę mocno niczym Bystra pod Rzeczycą. Strzałki wodnej kwiecie, mięty wodnej zapach, mirabelek smak….nie da się zapomnieć….Bujamy się długo przy Domu Ludowym , gdzieś na nim balonik był…znak że w sobotę coś się działo. Uderzamy w las, w maliny w jeżyny dzikie. Dęby i sośniny witają. Pachnie lasem mocno, gdzieś przycięta robina czy czeremcha. Gdzieś olszówki się pojawiają. Las genialny , czuć jego majestat. Pachnie swoją dojrzałością , swoją wiekowością. Czuć tu tak bardzo szacunek do przyrody. Człowiek w nim wsadził i strzelnicę nie jedną , i magazyny amunicji. Gdzieś blisko miejsca przy krzyżu na rozdrożu była Boćkowa Góra. Tam gniazdowały bociany…słychać szum lasu, spadające żołędzie z dębiny, tupot saren chyba, słychać i strzały z puławskiej strzelnicy. Słychać komarów mrowie, kąsają delikatnie. Ręką co rusz w jeżyny leśnej zagłębiam się , raz sobie,raz synowi owocem rozsmakować się pozwalam. Grzyba zjadliwego brak, tych niejadalnych mrowie. Ciepło bije z nieba, ale las chłodzi. Idziemy leśnymi duktami do krzyża reliktów blisko młyna i wracamy. Na barana siada młody. Jarząb już mocno czerwony, liście ma podpalone. Bez czary się czarni już, czeremcha też. Kalina już czerwieni się sobą. Liśce zrzuca po mały robina i akacja. Ludzi malutko na tej drodze na młyn. Już południe. Wracamy do auta …Antoś spać musi …tez trzylatek co przeszedł ze mną wszystkie wąwozy i wierzchowiny , ugory i lasy, pola i pastwiska, rzeki nasze…Żegnamy czerwień pompowni na Rudach i uderzamy w Górną Niwę…niegdyś sady…dziś ulicę Spacerową…