29 czerwca 2023, 19:06
Zrozumieć strach

Zrozumieć strach

Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Opowiadanie autorstwa Pani Katarzyny Koziorowskiej.

Rozpoznasz we mnie jutro, wypielęgnowane niby długo oczekiwana łza. Dostrzeżesz okruch życiodajnej sprawiedliwości, który odwdzięczy ci się radosnym oczekiwaniem na ciszę... Przybądź, mroczna duszo. Rozjaśnij cienie na policzkach. Przyznaj się do błędu, który popełniłam. Nie sposób zmieścić w kilku słowach twojego życiorysu - zieje w nim luka, której nie można zasklepić czy uśmierzyć... Moim wątłym ciałem targa ciemny wiatr, który nie zna resztek litości, kawałka zeschłego sumienia...


Zapada zmrok, w pokoju panuje półcień. Za grubą, mętną szybą pada deszcz. Krople dzwonią o parapet, wstrząsają framugami. Na palenisku bryka szkarłatno-purpurowy język ognia. Leżę, wsparta głową o twoje smukłe, twarde kolana. Bawisz się moimi włosami, przeczesujesz palcami - wiesz, jak to lubię... Twoje oczy promienieją radością, tak jak płomień na kominku.


Czy wiesz, jak długo czekałam, aby zrozumieć strach, dostrzec melancholię? Ujmuję twoją chłodną dłoń, zostawiam na grzbiecie jawny pocałunek, piętno łakomych ust. Czy pozostawisz mnie samą w dzisiejszym śnie? Czy wyrzekniesz się obopólnej samotności, jeśli na próżno wydam ostatni oddech?


Podnoszę ramię, dotykam opuszkami palców twojego policzka - czy wybaczysz mi cały żal, który ci zadałam? Głaskam twoją zakapturzoną głowę... Jest mi dobrze w świetle uczuć. Twoje sny kłębią się w moim sercu. Zanim wybije północ, wyznaj mi odrobinę jasności. Zrzuć z ramion cień, ten gruby łańcuch, aby nie przygważdżał cię do krwawiącego nieba. Oddychasz, twój śmiech jest tak piękną melodią.


Czy pozwolisz mi pokornie zasnąć? Czy nie umarł ostatni sen? Chciałabym nauczyć cię miłosierdzia, aby rozjaśniało mroczne pobocze, wiodące w stronę najwyższych szczytów, bezdennych przepaści, których brzegów nie łączy choćby dziurawa kładka.


W pewnej chwili wstaję, przysiadam okrakiem na twoich kościstych kolanach. Biorę w dłonie twoją skrytą w cieniu twarz, widzę siebie w twoich oczach. Nasze oblicza dzieli parę centymetrów... Pocałuj mnie tak, żebym zasnęła na złość wieczności, wbrew niecnym zamiarom śmierci. Skradnij mój oddech, rozbierz mnie z dotyku - tak, żebym posmakowała twoich ciężkich łez. Dziś nie obchodzi nas przyszłość, nie interesuje rzeczywistość - moje serce zaplątało się w twoim spojrzeniu.


Miły mój, obejmij moje zmysły, przygarnij czas, który postukuje pod powiekami. Wtulam się w twoją szeroką pierś, w materiał szaty wsiąkają łzy. Zanim zderzymy się z jutrem, oswój mój dziecięcy strach, pustkę, której nie umiem się wyrzec.


Jest ciemno, coraz ciemniej; pękła ostatnia życiodajna gwiazda. Czujność wciąż ogarnia nasze słowa. Czy poczujesz na gładkiej skórze mój szorstki pocałunek? Czy doświadczysz niepewności, która zagarnie to, co pozostało z samotności? Mroczny Mesjaszu, czy podarujesz mi na pamiątkę swój wszechświat? Tak bardzo chciałabym, aby obudziła nas jutrzenka, spleciona z bólu, utkana z bezsennych mgieł.


Mroczny Mesjaszu, uśpij mój odwieczny sen. Nie wypuszczaj mnie z objęć, dopóki nie spłonie ostatnia chciwa łza. Nie zabieraj smutku oczom. Pragnę czcić niebo pośród twoich słów, chcę wiedzieć, że moja miłość jest również twoja. Porzućmy ciężar codziennych przypadków, zakochajmy się w tym samym śnie.


Weź, weź mnie na ręce, zanieś tam, gdzie parę kroków stąd mieszka najprawdziwsza noc. Złóż pośród pościeli, spraw, żebym zapomniała raz na zawsze o ciszy i bólu. Potrzebuję wskrzesić w tobie zapomnianą namiętność, zaginione pożądanie. A gdy pęknie w nas strach, gdy dłonie - niby węże - zapoznają się z mapą naszych ciał, wrócimy do smutnej wędrówki przez wrzosowiska, ku manowcom, gdzie kwitną czarne kwiaty, gdzie rodzą się białe łzy.


Zasypiam, z pieczęcią twoich warg na łzach. Zanurzam się w czasoprzestrzeni, bez bezsennych marzeń, bez wykpionych firmamentów. Nie znam godziny - to nieważne i kompletnie bezsensowne.


Leżysz na prawym boku, z głową wspartą na ramieniu. Patrzysz, jak powolutku pogrążam się wśród łakomych snów. Na twoich wargach błąka się półuśmiech, wskrzeszony z ostatniego cienia. Kocham patrzeć na twoją twarz; szczególnie, gdy jesteś spokojny i szczęśliwy. Mogłabym patrzeć na ciebie aż po kres bezsensu. Resztką świadomości podnoszę rękę i sunę opuszkami palców po twoim nagim torsie, niezwykle delikatnym i chłodnym...


I wiem... Zasnę, choć sobie tego nie życzę. Zasnę, choć opuściły mnie wszystkie powszednie sny. Zamykam oczy, lecz mimo to wciąż cię widzę... Widzę, jak kochasz moją samotność, moją obrazoburczą melancholię...


Śpij, Mroczny Mesjaszu... Niech moja obecność przyniesie ci spokój i bezpieczeństwo. Niech wszystkie moje nieznane podróże w stronę bezkresu skończą się serdecznym rajem, w którym nareszcie odpoczniemy od zgiełku tego wszechświata. Mroczny Mesjaszu, weź mnie za rękę, pokaż mojemu sercu, która z dróg prowadzi do twojej samotni. Bo wiem - kochasz swój żywot pustelnika. Kochasz samotne życie, jakie jest ci danie wieść.


Śpij... Rozkochaj się w sennej marze, którą chciałabym ci podarować. Zanurz się po serce w moim smutku, tak łudząco podobnym do delikatnej skóry twej duszy. Nie, nie potrafię iść naprzód, skoro twój cień pozostaje daleko w tyle. Nie jestem w stanie uwierzyć, że mam cię tuż obok, na wyciągnięcie strachu. Twój senny wzrok błąka się po mojej twarzy, na której prawdopodobnie gości rozpostarty uśmiech. Choć pragnę pogrążyć się w chaosie, w czarnej przestrzeni - upływa ze mnie ostatnia kropla przyzwoitości, ostatnie głębokie westchnienie.


Śnij... Choć nie obiecuję, że uchronię cię przed koszmarem, to możesz mi wierzyć: zły sen nie przybędzie, jeśli nasze serca ruszą w nieznane. Wiem, jak wiele bólu cię to kosztuje, lecz proszę, objaw się na moim sczerniałym niebie, tak, żebym uwierzyła, że twoje łzy są również moje. Nie potrafię uwierzyć, że widzisz we mnie to, czego ja nie dostrzegam. Wciąż spoglądam w lustro, w którym widzę jedynie twoją wesołą twarz. Tak uwielbiam, gdy się uśmiechasz! To jakby cały mój świat pląsał z radości!


Tak, śpię... Resztką świadomości czuję, jak zostawiasz mi na pożegnanie cierpliwe muśnięcie warg. Nie mam już pewności, czy zgarniasz z moich policzków perły smutku... Wiem jednak jedno: kiedy powrócę tu następnego poranka, kiedy sen spłynie z moich powiek w wieczność - rozpoznam pustkę na twarzy ludzi, którzy będą nas mijać, traktować jak kogoś, kto jest im obcy...


Sen otula nas czarnym kocem. Wiem, że kolejnego poranka obudzę się, zaplątana w twoje ramiona. Nie zdziwi cię moja obecność, moja krucha bliskość. Pierwszy słoneczny uśmiech zbudzi nas do zjednoczonego życia. Pierwszy podmuch wiosennego wiatru poruszy przepastnym kapturem na twojej głowie. I będziemy już razem... Tak serdecznie, cudownie oddani rzeczywistości, podzieleni jedynie ciepłym dotykiem nieba. Zanim opadną mgły, będziemy gotowi do nowego świata... Pozostań na zawsze, Mroczny Mesjaszu...

 

Dodaj swój komentarz

Zobacz także

- wpisy o podobnej tematyce

zakazane owoce
7 października 2023, 10:15
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
światło w ślepej uliczce
8 października 2023, 10:00
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Otwarte okno
28 czerwca 2023, 19:59
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Dziękuję Tato!
23 czerwca 2023, 09:09
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Podróż po szczęście
7 czerwca 2023, 12:22
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
piekło na ścianie
30 marca 2023, 18:22
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Wiersz naszej zaprzyjaźnionej poetki, pani Katarzyny Anny Koziorowskiej.
szmaragdy i żyto
30 marca 2023, 19:27
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Wiersz naszej zaprzyjaźnionej poetki, pani Katarzyny Anny Koziorowskiej.
na zmarzniętej szybie
21 lutego 2023, 10:01
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
kwitnąca gwiazda
18 grudnia 2022, 19:56
Zdjęcie pochodzi z serwisu Pixabay.com
Wiersz pt. "Kwitnąca gwiazda" autorstwa pani Katarzyny Koziorowskiej